Przybywa umów o pracę na czas nieokreślony
REKLAMA
Z najnowszych danych GUS uzyskanych w Badaniu Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wynika, że pracodawcy po raz pierwszy od siedmiu lat na dużą skalę rozpoczęli przekształcanie umów czasowych na umowy na czas nieokreślony. W IV kwartale ubiegłego roku (w porównaniu z III kwartałem) przybyło prawie 200 tys. pracowników z bezterminowymi kontraktami. W porównaniu z sytuacją sprzed roku było ich o 360 tys. więcej. Równocześnie o prawie 60 tys. (III kw. do IV kw.) zmalała liczba pracujących na umowach czasowych.
Spośród 11,38 mln pracowników najemnych 8,2 mln było zatrudnionych na czas nieokreślony (w poprzednim kwartale 8 mln), a 3,17 mln na określony (w poprzednim kwartale 3,23 mln).
Polska śladem Hiszpanii
Liczba zatrudnionych na czas określony rośnie w Polsce bardzo szybko od końca lat 90. W 1998 roku w ten sposób pracowało niespełna 600 tys. osób, w 2001 roku 1,28 mln, w 2005 roku już 2,84 mln, a w III kwartale 2006 r. - 3,23 mln. Tak gwałtowny ich wzrost doprowadził do tego, że Polska ma po Hiszpanii najwyższy odsetek osób pracujących na czasowych kontraktach. Na tej podstawie zatrudnionych jest u nas prawie 28 proc. pracowników. Jedynie w Hiszpanii wskaźnik ten przekracza 30 proc.
- Firmy, zatrudniając pracowników na czasowe kontrakty, radzą sobie w ten sposób z mało elastycznym prawem pracy i nierównowagą statusu osoby zatrudnionej czasowo i bezterminowo - zauważa Jan Rutkowski z Banku Światowego.
Wyjaśnia, że osobę zatrudnioną na czas nieokreślony trudniej i kosztowniej zwolnić. Dlatego jest zwolennikiem zrównywania praw wynikających z tych dwóch rodzajów umów.
- Można ograniczyć nieco przywileje zatrudnianych na czas nieokreślony i w zamian podnieść ochronę pracowników zatrudnionych na czas określony - mówi Rutkowski.
Rynek pracownika
Ekspert rynku pracy dr Michał Boni zauważa, że rosnąca liczba kontraktów czasowych oraz osób wykonujących pracę na podstawie tzw. samozatrudnienia była reakcją firm na pogorszenie koniunktury w latach 2000 i 2001.
- Firmy musiały ograniczać koszty i elastycznie reagować na zmieniającą się koniunkturę - mówi Boni.
Obecnie przy poprawiającej się koniunkturze gospodarczej, gdy rośnie zapotrzebowanie na pracowników i przybywa miejsc pracy, pracodawcy coraz częściej decydują się na zawieranie umów na czas nieokreślony. To dlatego, że boją się odejścia zatrudnionych u nich osób. Zjawisko to dodatkowo pogłębia emigracja zarobkowa. Wiele firm, na przykład z branży budowlanej, sygnalizuje poważne trudności ze znalezieniem osób do pracy. Firmy chcąc przyciągnąć do siebie pracowników proponują im umowy bezterminowe, które są dla nich korzystniejsze, gdyż zapewniają większą stabilność zatrudnienia.
Eksperci zauważają jednak, że poprawiająca się sytuacja na rynku pracy oraz kłopoty firm ze znalezieniem pracowników będą powodować, że pracodawcy coraz częściej będą przekształcać czasowe kontrakty w umowy bezterminowe.
Bartosz Marczuk
REKLAMA
REKLAMA