7 mld zł zostanie w firmach
REKLAMA
Dobra kondycja Funduszu Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych pozwala na zmianę zasad ich finansowania. Najdalej idącą propozycję zgłosił wicepremier Zycie Gilowskiej PKPP Lewiatan. Zaproponował likwidację składek na te fundusze i przejęcie finansowania ich zadań przez budżet. Pracodawcy domagają się też, aby FGŚP mógł pomagać firmom znajdującym się w trudnej sytuacji, a nie tylko w stanie upadłości lub likwidacji. Chcą też obniżania składek na te fundusze. Obecnie wpłacają tam prawie 7 mld zł.
- Można rozważać zawieszenie od 2008 roku składek na FGŚP i obniżenie składek na FP - mówi Elżbieta Rafalska, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Dla kogo pomoc
- Pierwszym etapem zmian byłaby likwidacja składki na FGŚP i samego funduszu oraz włącznie go do FP - zauważa Jeremi Mordasewicz.
Podkreśla, że często ewidencjonowanie składek na ten fundusz, która wynosi 0,10 proc. wynagrodzenia, czyli około 2,5 złotego miesięcznie, kosztuje więcej niż sama składka.
- Jej utrzymywanie jest absurdem - uważa.
Podobne zastrzeżenia zgłasza Henryk Michałowicz z Konfederacji Pracodawców Polskich. Podkreśla, że obecnie w funduszu jest nadwyżka, z którą nie wiadomo, co zrobić. Gospodarka się rozwija i nie ma zagrożenia, że firmy masowo będą upadać. Dlatego pracodawcy chcą, aby pomagał on firmom mającym kłopoty finansowe, albo żeby składka została zlikwidowana.
- To są nasze pieniądze, na które nie mamy wpływu - podkreśla Michałowicz.
Jan Klimek, wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego, jest raczej zwolennikiem zawieszenia konieczności opłacania składek do FGŚP niż tego, aby pomagał on zagrożonym firmom. Obawia się, że taka pomoc mogłaby być udzielana uznaniowo. Postulaty pracodawców są możliwe do spełnienia, bo na koniec tego roku w FGŚP będzie ponad 1 mld zł wolnych środków. A głównym źródłem jego przychodów są pieniądze od firm. W tym roku - ponad 175 mln zł.
Także związki zawodowe chcą zmian. Janusz Łaznowski z NSZZ Solidarność podkreśla, że fundusz powinien udzielać pożyczek firmom w trudnej sytuacji, bo mogłyby ratować miejsca pracy.
- FGŚP nie jest obecnie funduszem wspomagania, ale pogrzebowym - podkreśla.
Elżbieta Rafalska nie wyklucza zawieszenia w 2008 roku opłacania składki na fundusz. Podkreśla jednak, że fundusz działa od października pod rygorami nowej ustawy i dopiero po dokładnej analizie będzie można podjąć decyzje.
Lepiej w Funduszu Pracy
Pracodawcy chcą też zmiany zasad finansowania FP. Pozwala na to coraz lepsza jego kondycja finansowa.
- W tym roku FP spłaci 1,6 mld zł kredytów i rozpocznie 2008 rok bez długów - mówi wiceminister Rafalska.
Głównym źródłem jego dochodów są składki (2,45 proc. tzw. podstawy wymiaru) opłacane przez firmy za pracowników oraz przez osoby prowadzące firmy. Z tego tytułu w tym roku ma wpłynąć 6,8 mld zł. Ponadto 650 mln zł ma pochodzić z budżetu UE.
Jeremi Mordasewicz podkreśla, że kiedy poprawia się kondycja gospodarki, maleje bezrobocie, rośnie liczba pracujących i pensje, do FP wpływa więcej pieniędzy. A wtedy potrzebuje mniej pieniędzy. Natomiast przy gorszej koniunkturze, gdy rośnie zapotrzebowanie na środki z FP, maleją jego dochody. Zdaniem Mordasewicza korzystniejsze byłoby finansowanie funduszu z budżetu, którego dochody pochodzą głównie z podatków obciążających konsumpcję, niepodlegających tak dużym wahaniom koniunkturalnym jak fundusz płac.
- Likwidacja składki na FP oraz obniżenie składki rentowej stanowiłoby znaczące obniżenie kosztów pracy - uważa Mordasewicz.
Ostrożniej do tego pomysłu podchodzi Henryk Michałowicz. Popiera postulat obniżania kosztów pracy i mówi, że można myśleć o obniżeniu, a nawet likwidacji składki na FP czy FGŚP. Przypomina jednak, że nie można zapominać o funkcjach, jakie pełnią te fundusze.
- Pracownicy nie mogą być pozbawieni choćby minimalnej gwarancji wypłaty wynagrodzeń, a polski rynek pracy potrzebuje dużych nakładów na aktywizację bezrobotnych - podkreśla Michałowicz.
Zwraca uwagę, że jeśli zadania funduszy przejąłby budżet, to trzeba zagwarantować, że będzie on finansował w wystarczającym stopniu te zadania.
Koszt dla budżetu
Zastrzeżenia do propozycji Lewiatana zgłasza Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club. Zauważa, że FP i FGŚP powinny dysponować pewnymi nadwyżkami, aby w czasach dekoniunktury móc realizować swoje zadania. Dlatego proponowałby raczej obniżanie lub czasowe zawieszanie składek niż całkowitą ich likwidację.
Wiceminister Rafalska nie wyklucza zmian w zasadach finansowania FP. Podkreśla, że kiedy FP będzie oddłużony, utrzyma się koniunktura gospodarcza i będzie maleć bezrobocie, można rozważyć obniżenie składek na FP. Nie jest jednak zwolennikiem jego likwidacji i przeniesienia do budżetu. Podkreśla, że trzeba też liczyć się z kosztami tych zmian w kontekście planowanej na lata 2008-2009 kosztownej obniżki składek rentowych (o 6 pkt proc.) A każdy punkt tej obniżki to dodatkowy wydatek z budżetu w wysokości 2,8 mld zł.
Pracodawcy uważają też, że można obniżać składki na FP tym firmom, które będą tworzyć fundusz szkoleniowy. Otrzymywały one bonus w postaci niższej składki.
Właściwy moment
Eksperci zgodnie podkreślają, że obecnie jest najwłaściwszy moment na obniżenie składek do funduszy. Ich wpływy są wyższe niż wydatki, rozwija się gospodarka, nie ma masowych upadłości, poprawia się sytuacja na rynku pracy. Pracodawcy obawiają się też, że jeśli nie uda się tego zrobić, a w funduszach będą nadwyżki, to pieniądze te mogą być zagospodarowane w sposób nie do końca właściwy. Także wiceminister Rafalska uważa, że obecnie jest dobry moment na zmiany i nie wyklucza, że rząd będzie podejmować takie decyzje.
- Do niedawna fundusze te, aby wypełnić swoje zadania musiały się zadłużać - podkreśla.
Zmiany takie wymagają jednak poszukania oszczędności w budżecie oraz niezwiększania jego wydatków. Ale, zdaniem ekspertów, obniżenie składek na fundusze wraz z redukcją składek rentowych i szybkim wzrostem płac powodowałoby wzrost pensji netto i niższe koszty zatrudnienia pracowników. A to miałoby pozytywny wpływ na ograniczanie szarej strefy, wzrost zatrudnienia i zatrzymanie emigracji zarobkowej.
- Jeśli przegapimy ten moment, to w okresie dekoniunktury trudno będzie wprowadzić jakiekolwiek zmiany - zauważa Mordasewicz.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Bartosz Marczuk
REKLAMA
REKLAMA