Rynek pracy otwarty dla pracowników z Unii
REKLAMA
Zmiana prawa
Obowiązujące jeszcze rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z dnia 21 lipca 2006 r. w sprawie zakresu ograniczeń w sferze wykonywania pracy przez cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. nr 141, poz. 1005) ma zostać uchylone przez minister pracy Annę Kalatę. Oznacza to, że pracownicy z tych państw Unii, które nie otworzyły swoich rynków pracy dla naszych obywateli (należy do nich 7 państw tzw. starej Unii oraz Malta), a wobec których Polska zastosowała klauzulę wzajemności, nie będą już musieli uzyskiwać u nas pozwoleń na pracę.
Rozporządzenie to miało zostać przyjęte w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia Rady Ministrów, jednak nie weszło do porządku obrad. Jak się dowiedzieliśmy, zostało pozytywnie zarekomendowane przez rząd w tzw. trybie obiegowym.
Obecnie w Polsce bez zezwolenia mogą już pracować obywatele Bułgarii i Rumunii. Kraje te weszły w szeregi Unii 1 stycznia 2007 r. i nie ma ich na liście zapisanej w rozporządzeniu, które ma być uchylone. Anna Kalata zapowiadała otwarcie od 2007 roku rynku pracy dla wszystkich pracowników Wspólnoty jeszcze w październiku 2006 roku. Zanim rozporządzenie wejdzie w życie (ma to nastąpić z dniem ogłoszenia go w Dzienniku Ustaw), deklarowane zniesienie obostrzeń wyniesie co najmniej 3 tygodnie. Na szczęście, eksperci podkreślają, że takie opóźnienie nie będzie miało większego wpływu na polski rynek pracy.
- Nasz rynek nie jest zbyt atrakcyjny dla pracowników wyższego szczebla. Ci chętniej szukają zatrudnienia np. w Rosji. Nie przyciągniemy także wielu pracowników do prac prostych ze względu na relatywnie niską płacę - mówi Michał Boni, były minister pracy.
Wiceminister pracy Kazimierz Kuberski jest zdania, że Polsce nie grozi nadmierna migracja unijnych pracowników. W jego przekonaniu unijni specjaliści m.in. z Bułgarii bardziej masowo niż do Polski będą wyjeżdżać do Szwecji, w której zarobki są zdecydowanie większe niż w Polsce. Z kolei Rumuni, w jego opinii, najchętniej będą wyjeżdżać do Francji.
Izabela Rakowska-Boroń
REKLAMA
REKLAMA