Ponad 400 tys. Polaków pracowało w ub. roku w krajach UE
REKLAMA
"Według naszych informacji Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja, Luksemburg i Finlandia są skłonne wcześniej otworzyć swoje rynki pracy" - powiedział w poniedziałek PAP zastępca dyrektora departamentu europejskich spraw gospodarczych MGiP Janusz Grzyb. Z danych resortu, wynika, że "migracje zarobkowe będą niewielkie". W celu monitorowania potencjalnej migracji zarobkowej utworzono m.in. polsko-francuską grupę robocza (w jej skład po stronie polskiej wchodzą przedstawiciele MGiP, MSZ i GUS) oraz polsko- hiszpańską komisję mieszaną.
Francuzi - jak powiedział PAP Janusz Grzyb - deklarowali, że są gotowi otworzyć swój rynek pracy dla murarzy, dekarzy, kucharzy, kelnerów oraz kierowców-operatorów ciężarówek w pięciu wyznaczonych regionach Francji, m.in. w Bretanii. Obecnie we Francji pracuje - według oficjalnych danych - 8,5 tys. Polaków. Ponadto sporo Polaków pracuje we Francji w tzw. szarej strefie; współpraca z Polakami w zwalczaniu nielegalnego zatrudnienia to jeden z warunków stawianych przez Francuzów w sprawie liberalizacji. Warunku takiego nie stawiają na przykład Hiszpanie. Pracuje tam około 12 tys. Polaków.
Z danych MGiP wynika, że najwięcej Polaków - blisko 300 tys. pracuje w Niemczech, 50 tys. w Wielkiej Brytanii, 14 tys. - w Irlandii, 12 tys. w Hiszpanii, 8,5 tys. we Francji. Nie ma zgodności co do liczby Polaków pracujących we Włoszech. Włosi twierdzą, że jest ich 40 tys.; Polacy - że ta liczba jest zawyżona, gdyż Włosi za pracowników imigrujących uważają także tych, którzy we Włoszech osiedlili się na stałe.
Zdaniem Janusza Grzyba, "Polacy raczej nie są zainteresowani wyjazdem na stałe i osiedlaniem się w państwach UE". Wynika to m.in. z nieznajomości języków, uwarunkowań rodzinnych, często także z lęku przed utratą pracy w Polsce. Stąd wyjazdy na 2-6 miesięcy.
REKLAMA
REKLAMA