Kompromis w sprawie budżetu UE możliwy w tym roku
REKLAMA
"W sprawach ważnych dla Europy okres wakacyjny nie został wykorzystany, chociaż od czerwcowego szczytu (w Brukseli - PAP) minęły ponad dwa miesiące. Nie zanosi się na całościową propozycję brytyjską (dotyczącą unijnego budżetu) przed końcem listopada. Za polityczną deklaracją nie widzimy dalszych ruchów" - ocenił Pietras.
Jego zdaniem, kwestie nowej perspektywy finansowej należy poruszyć podczas zaplanowanego na koniec października nieformalnego szczytu szefów rządów UE. Ma on być poświęcony przede wszystkim modelowi socjalnemu UE, jednak Pietras uważa, że należy dyskutować wtedy również na temat reform, jakich potrzebuje Unia i wskazać ramowy program ich przeprowadzenia. Minister podkreślił, że ta dyskusja nie może blokować kompromisu w sprawie unijnego budżetu.
Listopad, zdaniem Pietrasa, należałoby przeznaczyć na intensywne negocjacje, tak by w grudniu zakończyć rozmowy na temat budżetu UE na lata 2007-13. Minister powtórzył też, że Polska wraca do stanowiska sprzed czerwcowego szczytu, rezygnując z ustępstw, które miały wówczas pomóc osiągnąć kompromis w sprawie budżetu.
"To był gest wykonany w debacie. Wracamy do dyskusji wyjściowej" - zapowiedział.
Polska chce zatem utrzymania limitu środków dostępnych dla państw UE na poziomie 4 proc. ich PKB; wprowadzenia zapisów ułatwiających wchłonięcie unijnych funduszy przez najbiedniejsze polskie regiony, które są jednocześnie najbiedniejsze w UE. Polska proponuje np. zapis o zmniejszeniu wymaganego od tych regionów własnego wkładu finansowego.
Warszawa zabiega też o wydłużenie - z trzech do czterech lat - okresu, w którym będziemy mogli rozliczać się z projektów realizowanych z unijnego Funduszu Spójności i o stosowanie kursu walutowego z końca 2004 roku, a nie średniego z 2004 roku, na czym możemy zyskać dodatkowo kilka mld euro.
"Jeżeli nie osiągniemy kompromisu w sprawie nowej perspektywy finansowej, będzie znacznie trudniej rozmawiać na inne tematy" - przestrzegł Pietras. Dziennikarze pytali też czy Polska przegrywa w UE sprawę Białorusi. "Nie wygrywamy" - przyznał Pietras.
Podkreślił, że Polska musi dołożyć wszelkich starań, żeby włączyć inne kraje członkowskie w kwestię Białorusi. Minister zwrócił uwagę, że kraj, który się nadmiernie angażuje, przestaje być reprezentatywny dla całej Unii.
Zdaniem Pietrasa, najlepszym forum dla umiędzynarodowienia sprawy Białorusi jest Parlament Europejski, ponieważ europarlamentarzyści mają największą swobodę wypowiadania się. Jego zdaniem, trzeba zainteresować Białorusią wszystkich europosłów, tak, aby "nie była to tylko polska obsesja dotycząca Białorusi".
Minister poruszył też temat współpracy między rządem i parlamentem w sprawach związanych z członkostwem Polski w UE. Kwestię tę reguluje znowelizowana niedawno ustawa, która przewiduje, że przed rozpatrzeniem projektu aktu prawnego w Radzie UE, rząd zasięga opinii komisji sejmowej i - w myśl noweli - senackiej.
Pietras poinformował, że od maja 2004 roku rząd przekazał do Sejmu 35 tys. dokumentów, w tym 451 projektów aktów prawnych.
"Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jaki to jest strumień dokumentów, dyskusji i ustaleń, jakie prowadzimy z komisją sejmową" - powiedział.
Podkreślił, że jedynie w siedmiu przypadkach opinia komisji na temat aktów prawnych była inna niż rządu.
"Bardzo sobie cenimy współpracę z Sejmem i Senatem. Cenimy ją sobie tak bardzo, że zmiana - która od rządu wymaga jeszcze więcej niż do tej pory - nie tylko nie sprawia nam przykrości, ale jest pewną przyjemnością i z pewną przyjemnością będziemy traktować konieczność dodatkowej prezentacji" - powiedział Pietras z nutą ironii.
REKLAMA
REKLAMA