ZUS nadal żąda zapłaty zaległych składek
REKLAMA
Na posiedzeniu komisji w środę odczytano odpowiedź minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak na dezyderat komisji w sprawie zaległych składek. Minister informuje w nim, że w związku z pracami nad nowelizacją ustawy, która uregulować ma te kwestie, prezes ZUS zobowiązał oddziały terenowe do zawieszenia wszelkich działań związanych ze ściąganiem składek.
REKLAMA
REKLAMA
Jednak, jak mówili posłowie z komisji - m.in. jej przewodniczący Sławomir Piechota (PO) i wiceprzewodniczące Magdalena Kochan (PO) i Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) - z sygnałów, jakie do nich docierają, wynika, że wiele oddziałów ZUS nie wstrzymało egzekucji.
Chodzi o kobiety, które w latach 1999-2006 w trakcie urlopu wychowawczego i pobierania zasiłku macierzyńskiego były zatrudnione na etatach i jednocześnie prowadziły firmę. Otrzymywały one z ZUS informacje, że z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej w tym okresie mają płacić jedynie składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Jednak po zmianie przepisów i wyroku Sądu Najwyższego z 2006 r., który orzekł, że osoby te powinny były płacić wszystkie składki, także emerytalno-rentowe, ZUS domaga się zapłaty zaległych należności, mimo że wcześniej często sam wydawał zaświadczenia poświadczające brak zaległości.
Wiceprezes ZUS Maria Szczur podkreśliła, że Zakład przygotowuje się do wejścia w życie nowych przepisów i działania, które podejmuje, mają doprowadzić do wyjaśnienia jak największej liczby spraw, a nie egzekucji należności.
Na środowym posiedzeniu odbyło się także pierwsze czytanie projektów, które uregulować mają tę sprawę: rządowej noweli ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz ustawy - Prawo bankowe, przewidującej umorzenie zaległych składek jedynie matkom, które przebywały na urlopach macierzyńskich, i poselskiej nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz o umorzeniu składek emerytalno-rentowych, autorstwa PiS, zakładającego całkowitą abolicję.
Jak wyjaśnił wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior, rządowy projekt rozróżnia urlopy macierzyński i wychowawczy ze względu na ich odmienny charakter.
"Uznaliśmy, że składki za urlop macierzyński, który jest obligatoryjny, powinny być opłacane przez budżet państwa, zarówno w przyszłości, jak i w latach ubiegłych. Dlatego przewidujemy umorzenie zaległości z tego tytułu i zwrot już opłaconych składek. Jednak w przypadku urlopu wychowawczego, który jest bezpłatny i nieobligatoryjny, składki powinny być opłacane przez ubezpieczonego. Dlatego budżet nie powinien przejmować zaległości z tego tytułu" - powiedział.
Bucior dodał, że w przypadku zaległych składek za okres urlopu wychowawczego nowela przewiduje umorzenie odsetek i rozłożenie na raty.
REKLAMA
Zaległości z tytułu zasiłków macierzyńskich dotyczą 46,3 tys. osób i wynoszą 167,2 mln zł (89,4 mln zł składek i 77,8 mln zł odsetek), a z tytułu urlopów wychowawczych - 34,7 tys. osób w wysokości 501,2 mln zł (267,9 mln zł składek i 233,3 mln zł odsetek).
Projekt PiS, jak podkreśliła Kluzik-Rostkowska, przewiduje umorzenie zaległości zarówno osobom, które przebywały na urlopach macierzyńskich, jak i wychowawczych oraz zwrot pieniędzy tym, które już opłaciły należności.
Posłowie przyjęli odpowiedź na dezyderat, a oba projekty skierowali do dalszych prac w podkomisji nadzwyczajnej. Projekt rządowy jest pilny, co oznacza, że komisja musi złożyć sprawozdanie na jego temat do 30 marca.
REKLAMA
REKLAMA