Rachunki za energię elektryczną mogą być wyższe
REKLAMA
ZMIANA PRAWA
REKLAMA
Sejm uchwalił wczoraj tzw. ustawę o pokrywaniu kosztów powstałych po rozwiązaniu kontraktów długoterminowych. Określa ona zasady otrzymywania środków na pokrycie przez wytwórców energii elektrycznej tzw. kosztów osieroconych. Są to koszty, które wynikają z nakładów dokonanych przez nich na majątek związany z wytwarzaniem energii elektrycznej, które nie będą mogły być odzyskane na zliberalizowanym rynku energii elektrycznej. Wypłaty środków na pokrycie tych kosztów mają być rozłożone w czasie i uwzględniać ceny energii po rozwiązaniu umów.
Kontrakty długoterminowe na zakup energii były zawierane w latach 1994-1998 między firmami produkującymi energię a Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Jednak w 2005 roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie, by sprawdzić, czy kontrakty nie stanowią niedozwolonej pomocy publicznej. Jeśli Polska przegra postępowanie, firmy będą musiały zwracać pieniądze, jakie dzięki kontraktom uzyskały od momentu przystąpienia Polski do UE. Zdaniem rządu, ustawa nie tylko zmniejszy ryzyko związane z postępowaniem w KE, ale zliberalizuje rynek.
Postępowanie Komisji jest jednym z powodów, dla których rozwiązania rządu zostały przyjęte przez Sejm.
- Ustawa sprawi, że więcej będziemy płacić za prąd - mówi Adam Szejnfeld, poseł PO i wiceprzewodniczący Komisji Gospodarki. Stanie się tak dlatego, że środki na pokrycie tzw. kosztów osieroconych mają pochodzić z rachunków za energię.
- Rynek będzie nadal zmonopolizowany i to przełoży się na ceny - uważa poseł PO.
Jednak zdaniem ustawodawcy, stanie się możliwa konkurencja na jednakowych zasadach pomiędzy wytwórcami energii. Firmy zajmujące się dystrybucją energii uzyskają większy wolumen energii elektrycznej od wytwórców.
- Cały proces powinien dokonać się rynkowo. Optymalnym rozwiązaniem byłoby likwidowanie kontraktów długoterminowych poprzez prywatyzację firm - sprzedaż z obowiązkiem wykupu kontraktów. W ten sposób nie obciążałoby się kosztami niezbędnych inwestycji i kosztami osieroconymi obywateli - tłumaczy poseł PO.
ŁUKASZ KULIGOWSKI
REKLAMA
REKLAMA