Eksperci podkreślają konieczność wprowadzenia w Polsce - na wzór innych krajów UE - ekologicznej reformy fiskalnej, gdzie przychody z nowych podatków byłyby wykorzystane do obniżenia podatków nakładanych na pracę lub kapitał.
Pomysł jest dobry, ale najpierw trzeba oszacować koszt wprowadzenia takiej reformy – uważają posłowie.
Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa posłowie omawiali – przy udziale zaproszonych ekspertów – kwestie związane z wprowadzeniem w Polsce ekologicznej reformy podatkowej (ERP).
ERP polega na przesunięciu obciążeń podatkowych z pracy i kapitału na emisję zanieczyszczeń lub eksploatację zasobów naturalnych. Reformę tę – w różnych formach i skali – wprowadzono w ośmiu krajach Unii Europejskiej.
W Unii przychody z podatków ekologicznych są tworzone głównie w wyniku opodatkowania nośników energii, ale do ekologicznych podatków zalicza się też: podatek akcyzowy od kupna samochodu, podatki związane z jego użytkowaniem (np. podatek rejestracyjny), podatki emisyjne oraz podatek węglowy i siarkowy. W krajach UE udział podatków ekologicznych w dochodach budżetu wynosi średnio 6,84 proc. Środki zgromadzone dzięki tym podatkom służą głównie do redukcji kosztów pracy poprzez obniżenie składek na ubezpieczenie społeczne oraz stawek PIT i CIT.
W opinii posłów, idea ERP warta jest rozważenia, jednak należy oszacować koszty jej wprowadzenia.
