Wall Street nie przejęła się w środę ani europejskimi maruderami, ani mieszaną wymową środowych danych makroekonomicznych. Zweryfikowane informacje o dynamice amerykańskiej gospodarki nieco rozczarowały, bowiem spodziewano się wzrostu o 2,7-2,8 proc., ale trzeci kwartał to już odległa przeszłość, a różnica między rzeczywistością a oczekiwaniami jest tak niewielka, że negatywnej reakcji nie było. Znacznie większe rozczarowanie przyniósł za to spadek wniosków o kredyt hipoteczny – wyniósł on aż 18,6 proc., lecz i ta informacja nie pobudziła do wyprzedaży akcji. Indeksy spokojnie rosły, bijąc kolejne rekordy. S&P500 zbliżył się w trakcie sesji do poziomu 1260 punktów i po lekkim cofnięciu, na koniec dnia znalazł się znów w jego pobliżu.
Dowiedz się także: Które branże dały inwestorom najwięcej zarobić w 2010 roku?
Dziś poznamy więcej danych i będą one bardziej znaczące, jednak nie należy spodziewać się wielkich zmian na rynkach. Poważniejszy spadek moglibyśmy zobaczyć jedynie w przypadku dużego rozczarowania. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych ostatnio miło zaskakiwała, gorzej miały się zamówienia na dobra trwałe i tu oczekiwana jest wyraźniejsza poprawa. Dynamika dochodów i wydatków Amerykanów zmienia się nieznacznie, więc informacja o niej także nie powinna spowodować wielkiej reakcji. Do tego poznamy jeszcze nastroje konsumentów i dowiemy się o sprzedaży domów za oceanem. Zwykle tak bogaty zestaw informacji powoduje, że zmiany na parkietach są niewielkie.
Polecamy serwis: Lokaty
Na giełdach azjatyckich dziś rano panowały mieszane nastroje. Japończycy już świętowali, w Chinach indeksy zniżkowały po 0,8 proc., Hong Kong i Tajwan zakończyły sesje lekko na plusie, w Korei – niemal bez zmian.
Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy wskazują na neutralne rozpoczęcie handlu na europejskich parkietach. Na naszym wczorajsze obroty ledwie dotarły do miliarda złotych i dziś nie należy spodziewać się rewolucji.
Źródło: Roman Przasnyski, Open Finance