Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła pogłębienie spadków. Dow Jones i S&P500 zniżkowały po 1,4 proc. Jak na brak nowych złych, danych skalę pesymizmu można uznać za całkiem sporą. Rynek najwyraźniej dąży do przetestowania dołka z połowy marca, znajdującego się w okolicach 1257 punktów. To zaledwie 14 punktów poniżej piątkowego zamknięcia. Dotychczas spadkowa korekta kosztowała byki 92 punkty. Indeks stracił 6,7 proc. Zakładając dotarcie do wspomnianego dołka, korekta osiągnęłaby nieco ponad 8 proc. Skala poprzedniej, z lutego i marca, nieznacznie przekroczyła 6 proc. i trwała 17 sesji. Obecna ciągnie się już 29 sesji. Wszystko wskazuje na to, że potrwa jeszcze dłużej. Na razie wypada liczyć jedynie na odbicie. Do trwałej poprawy sytuacji potrzebny byłby wyraźniejszy impuls w postaci lepszych danych makroekonomicznych.
Przeczytaj również: Jak często obserwowaliśmy tendencje spadkowe na warszawskiej giełdzie?
W nadchodzącym tygodniu będzie ich sporo, ale dopiero od wtorku. Inwestorzy powinni wyglądać symptomów poprawy nie tylko w gospodarce amerykańskiej, ale także chińskiej i europejskiej. Indeks w Szanghaju wygląda gorzej niż po trzęsieniu ziemi. Od 21 kwietnia Shanghai B-Share spadł o 24 proc. Dziś, na godzinę przed końcem sesji, do tego dorobku dokładał kolejne 3,5 proc. Spadki notowano na wszystkich parkietach azjatyckich, choć ich skala nie była tak duża. Nikkei tracił 0,75 proc., podobnie zachowywał się indeks w Hong Kongu. Na Tajwanie zniżka sięgała 1,2 proc. W Chinach liczą na stabilizację inflacji konsumentów i niewielki spadek wskaźnika cen producentów. Jeśli się przeliczą, stopy znów pójdą w górę, a indeksy w dół. Dane o inflacji, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej poznamy już we wtorek.
Polecamy serwis: Lokaty
Nasz rynek, na tle pozostałych, prezentuje się całkiem nieźle. W piątek WIG20 zniżkował o 0,7 proc. W tym samym czasie w Paryżu spadek sięgał 1,9 proc., a we Frankfurcie 1,2 proc. Zbyt długo nie da się iść pod prąd, więc jeśli zła passa na światowych parkietach nie zostanie powstrzymana, w Warszawie trudno będzie spodziewać się rewelacji. Dziś rano kontrakty na amerykańskie indeksy wskazywały na powstrzymanie przeceny. Można spodziewać się, że także inwestorzy będą chcieli nieco skorygować piątkowe, silne spadki głównych europejskich indeksów. To daje szansę na utrzymanie się wskaźnika naszych blue chipów powyżej 2850 punktów. Nadziei na większy ruch w górę należy upatrywać się raczej po przetestowaniu poziomu 2800 punktów. Impulsem może być pomyślne odroczenie problemów z greckim zadłużeniem. Decyzje w tej sprawie mają zapaść za tydzień.
Roman Przasnyski, Open Finance