Nowe prawo
Obowiązująca od 1 lipca ustawa o Państwowej Inspekcji Pracy uniemożliwia przeprowadzenie kontroli w zakresie legalności zatrudnienia u osób fizycznych oraz w instytucjach niebędących przedsiębiorstwami. Dotychczas kontrole takie mogły przeprowadzać wydziały ds. legalności zatrudnienia w urzędach wojewódzkich, czyli tzw. policja pracy, na podstawie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Przepisy te zostały jednak uchylone nową ustawą o PIP, zgodnie z którą funkcjonariusze wojewódzkich policji pracy po przeszkoleniu staną się inspektorami pracy. A ci mogą kontrolować tylko pracodawców oraz przedsiębiorców. Tych ostatnich tylko pod kątem legalności zatrudnienia oraz przepisów bhp, jeśli na ich rzecz pracę świadczą osoby zatrudnione na podstawie np. umów cywilnoprawnych.
- Przykładowo zatem, jeżeli osoba budująca dom dla swojej rodziny skorzysta z pomocy specjalisty, a nie jest ani przedsiębiorcą, ani pracodawcą, to nie będzie narażona na kontrolę PIP - tłumaczy Agnieszka Siwy, radca prawny z Kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Co zrobi PIP
W opinii ekspertów, o zakresie kontroli legalności zatrudnienia może decydować teraz wykładnia przepisów, jaką przyjmie Państwowa Inspekcja Pracy.
- Wydaje się, że ustawodawca wprowadzając takie rozwiązanie chciał albo ograniczyć prawo do interwencji inspektorów pracy, np. w domu osoby fizycznej, albo przyjął interpretację, że osoba fizyczna zatrudniająca pracowników na czarno jest de facto pracodawcą - uważa prof. Małgorzata Gersdorf z Uniwersytetu Warszawskiego.
W jej opinii w sytuacji opisanej w drugim przypadku inspektor pracy może wystąpić z wnioskiem do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. Jednak przed wyrokiem sądu inspektor nie może przeprowadzać kontroli u osoby fizycznej zatrudniającej na czarno pracowników.
- To w praktyce uniemożliwia ustalenie stosunku pracy. I koło się zamyka - dodaje prof. Małgorzata Gersdorf.
W opinii PIP grupa podmiotów podlegających jej kontroli w zakresie legalności zatrudnienia uległa nieznacznemu uszczupleniu.
- Inspekcja pracy może bowiem kontrolować pracodawców oraz niebędących pracodawcami przedsiębiorców, na rzecz których jest świadczona praca przez osoby fizyczne. Policja pracy miała zaś prawo prowadzić kontrole nawet względem osób fizycznych, które nikogo nie zatrudniały - tłumaczy Beata Krajewska z Głównego Inspektoratu Pracy.
Celnik wejdzie do domu
Osoby fizyczne nie będą mogły jednak czuć się bezkarnie, jeśli zatrudnią na czarno cudzoziemców. Nowa ustawa o PIP znowelizowała bowiem przepisy ustawy z dnia 24 lipca 1999 r. o Służbie Celnej (Dz.U. z 2004 r. nr 156, poz. 1641 z późn. zm.). Zgodnie ze zmianą, funkcjonariusze SC mogą kontrolować legalność zatrudnienia obcokrajowców nie tylko przez pracodawców lub przez przedsiębiorców, ale także w innych instytucjach i przez osoby fizyczne.
- Dzięki temu kontroli nie unikną osoby zatrudniające na czarno przybyszów ze Wschodu jako np. pomoc domową, opiekunki lub robotników budowlanych. Takie rozwiązanie obowiązuje już w wielu państwach Europy Zachodniej, i to chyba na nich wzorował się także nasz ustawodawca - tłumaczy Przemysław Ciszek z firmy doradczej C&C Chakowski i Ciszek.
Funkcjonariusze SC są uprawnieni do sprawdzania m.in. pracodawców i osób fizycznych bez uprzedzenia o każdej porze dnia i nocy, jeśli tylko okażą legitymację służbową i upoważnienie do przeprowadzenia kontroli. W przypadku podejrzenia, że przepisy dotyczące legalności zatrudnienia cudzoziemców nie są przestrzegane, kontrola może być przeprowadzona nawet bez okazania upoważnienia.
Przedsiębiorcy na cenzurowanym
Państwowa Inspekcja Pracy otrzymała natomiast szersze uprawnienia w zakresie stosowania środków oddziaływania na pracodawców i przedsiębiorców.
- W razie stwierdzenia nieprawidłowości dotyczących legalności zatrudnienia inspektorzy pracy mają prawo kierować do podmiotu kontrolowanego wystąpienia o ich usunięcie, a także o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do osób winnych. Uprawnień takich nie posiadali inspektorzy kontroli legalności zatrudnienia - tłumaczy Beata Krajewska.
Zmiany kosztują
Nałożenie na PIP nowych obowiązków związanych z badaniem legalności zatrudnienia spowoduje dodatkowe wydatki z budżetu państwa. Inspekcja musi bowiem pokryć koszt wykwalifikowania około 300 pracowników dotychczasowej policji pracy, którzy muszą uzyskać tytuł inspektora pracy, co wiąże się z zaliczeniem rocznego przeszkolenia w Ośrodku Szkolenia PIP we Wrocławiu. Koszt przeszkolenia jednego pracownika wynosi 80 tys. zł (wlicza się w niego koszt zatrudnienia pracownika przez rok, delegacji do wrocławskiego ośrodka oraz pracy opiekuna nadzorującego kształcenie).
Łącznie PIP wyda w ciągu roku na zatrudnienie i przeszkolenie byłych pracowników policji pracy około 24 mln zł. Oznacza to, że projektodawca nowej ustawy o PIP źle oszacował koszty jej wejścia w życie. Przewidywał bowiem, że wzrost kosztów funkcjonowania Inspekcji z tytułu nałożenia nowych obowiązków wyniesie około 13 mln zł.
Dodatkowo PIP jeszcze przed wejściem w życie nowej ustawy przeszkoliła 600 inspektorów pracy w zakresie kontroli legalności zatrudnienia. Gdyby tego nie zrobiła, mogłoby się okazać, że od 1 lipca Inspekcja nie będzie kontrolować legalności zatrudnienia, bo nikt nie jest do tego przygotowany.
SZERSZA PERSPEKTYWA - UE
Kwestia legalności zatrudnienia jest odrębnie unormowana w każdym państwie członkowskim UE. We Francji za zatrudnianie na czarno grozi m.in. kara więzienia do lat trzech i grzywna od 4,5 tys. euro (jeśli pracodawcą była osoba fizyczna) do 22,5 tys. euro (w przypadku osób prawnych) za każdego pracownika, zakaz wykonywania działalności gospodarczej, konfiskata materiałów powstałych w wyniku pracy na czarno. W Hiszpanii pracodawcy grozi kara pieniężna od 6 tys. do 60 tys. euro, a w Wielkiej Brytanii do 5 tys. funtów za każdego pracownika. W Austrii wysokość kary wynosi od 1 do 25 tys. euro i zależy od liczby zatrudnionych na czarno i od tego, czy pracodawca łamie przepisy dotyczące legalności zatrudnienia po raz pierwszy.
ŁUKASZ GUZA
lukasz.guza@infor.pl