Wprawdzie rynki kapitałowe nie zareagowały na ostatnie zmiany polityczne gwałtowną wyprzedażą złotego czy akcji spółek notowanych na giełdzie, ale nerwowość można odczuć. Na szczęście inwestorzy wierzą, że powstanie koalicja prorynkowa, a to wystarczy, by nastroje były optymistyczne.
Prawdopodobnie gdyby nie polityka, kolejną obniżkę stóp mielibyśmy już w październiku. W końcu gospodarka nie zachwyca wynikami, a wczorajsze dane GUS zachęcają, by trochę podkręcić koniunkturę. RPP mogłaby to zrobić już dzisiaj obniżając stopy, co przedsiębiorcy, klienci banków, a także zwycięski PiS przyjęliby z zadowoleniem. Desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz zdecydowanie twierdzi, że w Polsce stopy są zbyt niskie.
Ryzyko ich obniżki jeszcze w październiku, a nie w listopadzie, jak przewiduje większość analityków, nie byłoby zresztą wysokie. Inwestycje w gospodarce nie spełniają oczekiwań, PKB nie rośnie w zawrotnym tempie. Wcześniej czy później stopy trzeba będzie ciąć, gdyż gospodarka tego potrzebuje.
Stanisław Koczot