Rozmawiamy z Andrzejem Siemaszko, dyrektorem Krajowego Punktu Konsultacyjnego Programów Badawczych UE.
• Już 6. Program Ramowy miał wspierać europejską gospodarkę. Czy w 7. Programie ten cel jest przedstawiony równie wyraziście?
– Sama nazwa – 7 Program Ramowy Badań, Rozwoju Techniki i Wdrożeń – wskazuje, że to nie jest czysta nauka. Istotą 6., a tym bardziej 7. Programu, jest przygotowanie technologii kluczowych dla gospodarki europejskiej. Podstawową zasadą jest tworzenie dużych konsorcjów przemysłowo-naukowych. Działanie odbywa się na płaszczyźnie europejskiej – budujemy konsorcja międzynarodowe.
• Jak wygląda typowy projekt?
– Mały projekt to partnerzy z trzech-czterech krajów i budżet rzędu 1-2 miliony euro. Duży projekt to nawet 20 partnerów z 10 krajów i 10-20 mln euro w budżecie. Są różne projekty dopasowane do potrzeb. Jest też specjalna kategoria Craft – 3 małe lub średnie przedsiębiorstwa mogą wynająć jednostki naukowe do przeprowadzenia badań, wytworzenia pewnej technologii, którą potem te firmy wspólnie wdrożą. Ścieżka dla mniejszych firm jest dużo łatwiejsza: prostsze wnioski, trochę łatwiej zdobyć pieniądze.
• Kiedy będzie się można o nie starać?
– Pierwsze konkursy będą w tym roku. Po ich zamknięciu (w marcu – kwietniu) będzie nabór wniosków w kolejnych dziedzinach.
• Jakie obszary wchodzą w grę?
– Wszystkie istotne dla życia społecznego i gospodarczego Europy: zdrowie, rolnictwo, ochrona środowiska, technologie informatyczne, energia, transport czy nowy obszar – bezpieczeństwo wewnętrzne Unii Europejskiej.
• Jaka kwotę możemy pozyskać?
– Ponad miliard euro, zakładając, że 2 procent uczestników będzie z Polski. Pieniądze to nie jedyna korzyść. Uczestnictwo w programie zmusza do tworzenia powiązań, do kooperacji z jednostkami naukowymi.
• Jak przedsiębiorstwo może wejść w program?
– Najłatwiej wspólnie z jednostką naukową, która już uczestniczyła w podobnym przedsięwzięciu, na przykład z Politechniką Warszawską lub Politechniką Wrocławską. Bierzemy 1-2 partnerów polskich i wchodzimy w konsorcjum europejskie. W takich konsorcjach zawsze są firmy, które na co dzień ze sobą rywalizują o rynek, ale ponieważ dotyczy to badań, rozwoju technologii, które wejdą na rynek za 2-3 lata, tu harmonijnie współpracują. A Komisja Europejska jeszcze hojnie wspiera. Na pewnym etapie robią coś wspólnego, aby potem efekt wspólnej pracy na zasadach rynkowych dostosować do własnych potrzeb. Tak działa Nokia z Siemensem lub z Ericssonem. Tak tworzone są zręby przestrzeni, gdzie technologie są już europejskie, a nie krajowe.
• Jaki jest stopień dofinansowania projektów?
– Zwykle 50 proc. kosztów prac badawczych, a dla małych i średnich przedsiębiorstw być może nawet 75 proc. Koszt własny to zwykle robocizna specjalistów, koszty pośrednie. Nie jest tak, że trzeba jakąś gotówkę włożyć do projektu. 40 proc. środków komisja daje zaliczkowo, żeby rozpocząć prace. Rozliczamy w procesach rocznych, dostajemy następną zaliczkę.
• W program jest zaangażowanych kilkadziesiąt tysięcy firm.
– Polskie przedsiębiorstwa powinny jak najszybciej wejść w ten system, żeby się przetrzeć na poziomie europejskim, zdobyć nowe kontakty. Za kontaktami badawczymi idą biznesowe. Dla firm high tech to być albo nie być – czuwać co nowego się rodzi i jak najszybciej wdrażać nowości u siebie. Musimy wyjść poza Polskę.
• Co pan radzi zainteresowanym, ale jeszcze nieprzekonanym?
– Najprościej skontaktować się z Krajowym Punktem Kontaktowym. Od każdego priorytetu jest koordynator, który pomaga w zrozumieniu wszystkich zasad i przepisów, wie, jakie konkursy otwarte, jakie zagadnienia będą realizowane. Oprócz warszawskiego jest jeszcze 10 regionalnych punktów kontaktowych.
• Czy dużo polskich firm uczestniczyło w programach ramowych?
– Setki, wśród nich: Comarch, Telekomunikacja Polska, Era. Były też stocznie, Świdnik. Dziesiątki firm realizowały po 5-6 projektów.
• Przygotowanie wniosku, zbudowanie konsorcjum nie jest łatwe.
– Dlatego wzorem Europy zbudowaliśmy polskie platformy technologiczne. Przedsiębiorstwa najbardziej innowacyjne w każdym sektorze gospodarki zaczynają się integrować, aby wspólnie aplikować o fundusze. Zachęcam do nawiązywania kontaktów z polskimi platformami technologicznymi. Jest ich już 26. Pojawiają się też inne nowe struktury, tzw. klastry. Mamy dolinę lotniczą. Od Wrocławia poprzez Śląsk aż po Kraków tworzy się dolina informatyczna. Jest inicjatywa doliny elektronicznej – od Gdyni aż po Toruń. Polska się staje liderem w produkcji monitorów LCD. Za tym pójdzie rozwój bazy badawczej związanej z elektroniką. Mamy też Śląski klaster czystych technologii węglowych, a w 7. Programie są środki na czyste technologie węglowe.
• Pozyskiwanie gazu z węgla?
– Przy takich cenach ropy i gazu ten pomysł warto odkurzyć. Mamy dużo węgla, więc powinniśmy stawić na technologie, które go przetworzą. Kluczowa sprawa – musi być czysty. Dlaczego za pieniądze europejskie nie zbudować takiej demonstracyjnej instalacji na Śląsku? Poza tym elektronika, systemy energetyczne, żywność wysokiej jakości – w tych obszarach już mamy sukcesy. W 6. Programie Ramowym wylądowaliśmy na 10 miejscu wśród wszystkich krajów europejskich, jeśli chodzi o aktywność. Mieliśmy 3 proc. projektów.
• A nasz udział finansowy?
– 1,3 proc., bo jesteśmy śmiesznie tani. Nasi naukowcy zarabiają 5 razy mniej, a to rzutuje na koszt projektów. Stawki w przemyśle są zawsze wyższe, ale udział firm jest na razie mniejszy. Kilkanaście lat redukcji budżetu na badania spowodowały, że jesteśmy zupełną prowincją w skali europejskiej. W 6. Programie startowaliśmy bez laboratoriów, bez zintegrowanego przemysłu, bez narodowych programów badawczych. Jeśli osiągniemy 2 proc. udziału, to dołączymy do szóstki największych graczy: Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoch.
7 PR – jutrzejsze odpowiedzi mają swój początek dziś – najważniejsze wiadomości o 7 Programie Ramowym w sposób jasny, przystępny i po polsku dostępne na stronie http://ec.europa.eu/research/fp7/understanding/ind
oraz na stronie Krajowego Punktu Kontaktowego: www.kpk.gov.pl
Rozmawiała Hanna Tobolska