Ekonomiści spodziewają się pozostawienia stóp procentowych na obecnym poziomie do jesieni, kiedy to RPP może jeszcze raz obniżyć kosz pieniądza. Nieco wyższe od prognoz informacje o sprzedaży detalicznej w czerwcu czy dynamice cen utrzymującej się powyżej celu inflacyjnego nie są jedynymi argumentami ku przyjęciu wyczekującej postawy. Niektórzy przedstawiciele Rady zwracają także uwagę, że w sektorze bankowym mamy obecnie do czynienia z nadpłynnością, ponieważ banki nie wprowadzają w formie nowych kredytów do obiegu gospodarczego pieniędzy wygenerowanych dzięki obniżeniu wymogów kapitałowych (niższe rezerwy obowiązkowe).
W Stanach Zjednoczonych Ben Bernanke wyjaśniał działania podejmowane przez Fed, które budzą spore kontrowersję. Stwierdził m.in., że bank centralny nie może dopuścić do upadku wielkich firm, które rozsypały by cały system i dodał, że nie zamierza przejść do historii jako szef Rezerwy Federalnej walczący z Drugą Wielką Depresją. Bardziej sceptyczni inwestorzy zarzucają Fed brak niezależności oraz fakt, że to właśnie dzięki stymulowaniu gospodarki niskimi stopami procentowymi w latach 2005-2007, banki miały szereg zachęt do podejmowania zbyt wielkiego ryzyka i wtedy właśnie apogeum osiągnęło udzielanie kredytów osobom bez zdolności kredytowej. Bernanke oczekuje w drugiej połowie roku wzrostu gospodarki o ok. 1 proc., a w odniesieniu do sytuacji na rynku pracy uznał, że nadmiernymi optymistami są osoby oczekujące osiągnięcia szczytu bezrobocia powyżej 10 proc. w I połowie 2010 r.
W pierwszej części tygodnia na światowych parkietach inwestorzy będą wypatrywać przede wszystkim danych z amerykańskiego rynku nieruchomości (sprzedaż na rynku pierwotnym oraz dynamika cen w 20 największych metropoliach), później kluczowe mogą być informacje o stopie bezrobocia w strefie euro oraz pierwszy z trzech odczytów dynamiki PKB USA za II kw. 2009 r. Ekonomiści szacują spadek o 1,5 proc. (w ujęciu zannualizowanym), co po wcześniejszym spadku o 5,5 proc. część analityków zapewne uzna za kolejny przejaw tzw. "zielonych pędów". Stany Zjednoczone planują sprzedać obligacje o wartości przekraczającej 110 mld USD, co może utrudnić rynkom akcji dalsze wzrosty.