Samochód osobowy Chevrolet, model montowany w Polsce w latach 1937 – 1938. Na zdjęciu samochód z tablicą rejestracyjną z Warszawy. Fot. Chevrolet
reklama
reklama
Samochód, zegarek czy butelka wina – te artykuły kojarzą się raczej z konsumpcją i wydawaniem pieniędzy niż z powiększaniem majątku. Okazuje się jednak, że właśnie dzięki takim aktywom bogaci stają się jeszcze bogatsi.
Któż nie chciałby mieć domu pełnego dzieł sztuki, drogiego samochodu w garażu, piwniczki pełnej dobrych alkoholi, a na ręku nosić ekskluzywny zegarek. Większość z nas nie miałaby nic przeciwko. Jednak dobra luksusowe mogą być nie tylko spełnieniem naszych skrytych pragnień i zaspokajać naszą próżność, ale stanowić także świetną lokatę kapitału. Takich informacji dostarczają nam dane firmy Knight Frank.
Cztery kółka w portfelu
Wśród dóbr luksusowych jako lokata kapitału świetnie sprawdzają się samochody. Oczywiście mówimy tu o kolekcjonerskich, rzadkich automobilach, a nie o pojazdach masowo sprzedawanych w polskich salonach. Te według firmy Knight Frank podrożały średnio o 111 proc. w ciągu ostatnich 5 lat i aż o 469 proc. w przeciągu 10 lat. W sierpniu tego roku sprzedano również najdroższy samochód na świecie. Jest nim jeden z 33 wyprodukowanych Ferrari 250 GTO z 1962 r. Auto zostało zlicytowane na aukcji organizowanej przez Bonhams za bagatela 38 mln dolarów.
- Ostatni rok ze wzrostem wartości indeksu o prawie 45 proc. był po prostu niesamowity. W obecnym spodziewam się zobaczyć bardziej typowy i zrównoważony poziom wzrostu. Jak do tej pory ceny podniosły się już o 12 proc. – mówi Dietrich Hatlapa, twórca Historic Automotive Group International (HAGI) TOP Index, monitorującego ceny topowych pojazdów kolekcjonerskich. Według zgromadzonych przez niego danych w ciągu ostatniego roku najlepiej jako lokata kapitału sprawdziły się samochody marki Porsche, które zdrożały o 24,2 proc. Rosła jednak także cena Ferrari (9,7 proc.) oraz Mercedesów (5,6 proc.)
Sztuka inwestowania
Kolejną dobrą inwestycją w ostatnich latach były dzieła sztuki. Według danych Knight Frank w ciągu ostatniego roku można było na nich zarobić 5 proc., a w ciągu 10 lat aż 226 proc. Najlepiej radziły sobie w tym dłuższym okresie dzieła sztuki nowoczesnej, które podrożały o 286 proc. Tuż za nimi były prace impresjonistów ze wzrostem wartości o 274 proc. oraz artystów współczesnych z wynikiem 233 proc. Ostatnie lata również na tym rynku owocowały w wiele rekordów aukcyjnych. Bite były zarówno te dla poszczególnych artystów, segmentów jak i dla całego rynku.