REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Czy samochody elektryczne to przyszłość rynku motoryzacyjnego?

Tak w latach '80 wyobrażaliśmy sobie samochód przyszłości. Jakie wyobrażenia mamy dziś?
Tak w latach '80 wyobrażaliśmy sobie samochód przyszłości. Jakie wyobrażenia mamy dziś?
fot. Shutterstock

REKLAMA

REKLAMA

Diesel nie ma się czego obawiać - władza samochodów zasilanych olejem napędowym jest niezagrożona. Elektryczna konkurencja, choć stale rozwijająca się i wspierana przez liczne zachęty i regulacje prawne UE, nie jest w stanie zdetronizować diesla. Wynika to z niewielkiej elastyczności w zastosowaniu samochodów elektrycznych, a także z ich wysokiej ceny, małego zasięgu oraz ograniczonej liczby stacji ładowania. O przyszłości rynku samochodowego mówi Jakub Faryś, prezes PZPM.

Czysty transport, w tym samochody napędzane prądem, to priorytet dla Unii Europejskiej. Ale jeszcze za wcześnie na radykalne zmiany w motoryzacji. We flotach firmowych królują pojazdy z silnikami wysokoprężnymi. Klienci prywatni już od nich odchodzą i wybierają auta benzynowe, względnie hybrydowe, ale nie elektryczne. Te ostatnie przy licznych zaletach wciąż mają wiele wad. Za mały zasięg, bardzo wysoka cena zakupu i ograniczona liczba stacji ładowania utrudniają ich upowszechnienie. Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wyjaśnia, dlaczego popularne diesle nie ustąpią pola i jak rysuje się przyszłość rynku samochodowego w tym zakresie.

REKLAMA

Samochody z silnikami wysokoprężnymi wciąż są popularne, jednak zainteresowanie nimi spada. Coraz częściej podkreśla się, że przyszłość należy do pojazdów z napędem elektrycznym. Czy zmienią oblicze motoryzacji i zastąpią diesle?

Jakub Faryś: Do takiej wymiany na pewno szybko nie dojdzie ze względu na atuty, dzięki którym takie silniki wciąż górują na rozwiązaniami alternatywnymi. Po pierwsze, cena oleju napędowego w krajach europejskich od kilkudziesięciu lat pozostaje niższa niż benzyny. Silniki wysokoprężne wciąż są popularne i tylko nieco droższe od benzynowych, ale tańsze w eksploatacji. Oferują wyższy moment obrotowy i większy zasięg na jednym tankowaniu. Pod tym względem nawet najnowocześniejsze konstrukcje, zasilane z akumulatorów, nie są dla nich konkurencją. Dodatkowo przez długi czas ten segment szybko przystosowywał się do kolejnych norm unijnych nakazujących redukcję emisyjności szkodliwych substancji. Stąd wynika popularność takich samochodów osobowych w Europie. Zresztą nasz kontynent jest pod tym względem ewenementem – praktycznie na wszystkich innych osobówki z tym napędem są rzadkością.

Jednak Europejczycy zaczynają masowo wybierać inne rozwiązania. Dlaczego?

Jakub Faryś: W dużej mierze dzieje się tak z powodu kolejnych norm narzucanych przez Komisję Europejską. W silnikach wysokoprężnych coraz trudniej sprostać wymaganiom dalszego ograniczania emisji różnych szkodliwych substancji. Z tego powodu producenci zapowiadają ograniczenia lub wręcz zaniechanie produkcji samochodów osobowych zasilanych olejem napędowym. Ale takie zmiany nie dotyczą pojazdów dostawczych i ciężarowych – dla nich nie ma alternatywy, która byłaby powszechnie dostępna. Brakuje infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych, a także napędzanych sprężonym lub ciekłym gazem ziemnym – CNG i LNG.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Nieco inaczej jest w przypadku osobówek…

Jakub Faryś: Tu kupujący dochodzą do wniosku, że bardziej atrakcyjny jest napęd benzynowy. W różnych krajach europejskich, już w ponad 200 miastach wprowadza się restrykcje dla jednostek z silnikami wysokoprężnymi. Co prawda dotyczy to starszych egzemplarzy, ale klienci obawiają się, że nawet najnowsze modele, spełniające normę Euro 6c, zbyt szybko stracą wartość po kolejnych ograniczeniach. Dlatego wybierają przede wszystkim napędy benzynowe i hybrydowe. Rzadko natomiast decydują się na auta zasilane energią elektryczną.

Jednak oferta tych ostatnich rośnie, sprzedają je wszyscy liczący się producenci. Może jednak wkrótce zastąpią tradycyjne pojazdy?

Jakub Faryś: Nie stawiałbym tezy o zastępowalności samochodów spalinowych, także z silnikiem diesla. Te ostatnie wciąż mają dość niskie zużycie paliwa w porównaniu z innymi. Na jednym pełnym baku przy spokojnej jeździe są w stanie pokonać nawet 1000 km. To zasięg do dziś niedostępny dla aut z silnikami elektrycznymi, a nawet benzynowymi. Głównymi nabywcami pojazdów wysokoprężnych są firmy, a te – biorąc pod uwagę parametry techniczne i ekonomiczne – na pewno nie będą gwałtownie wymieniać posiadanych flot.

Jakie warunki muszą zostać spełnione, by motoryzacja przeniosła się w świat elektryczności?

Jakub Faryś: Jeżeli będziemy oczekiwać, że samochody elektryczne mają zapewniać takie same parametry i taką samą wygodę użytkowania jak spalinowa konkurencja, to na ich upowszechnienie jeszcze długo poczekamy. To bowiem oznaczałoby, że będą w podobnej cenie, ładowane w ciągu maksymalnie 15 minut i pozwolą przejechać jednorazowo co najmniej 600-700 km. Dziś dla większości modeli to nieosiągalne. Rozwój elektromobilności wymaga też budowy gęstej sieci stacji ładowania. Produkcja musi osiągnąć efekt skali, tzn. taką wysokość, by dzięki obniżonym kosztom konsumenci zdecydowali się na kupno. Szybka zmiana w ciągu kilku lat jest zatem mało prawdopodobna. Na razie to nisza. Auta przede wszystkim miejskie, służące dojazdom do pracy czy sklepów, pokonujące dziennie 30-40 km.

Technologie jednak szybko idą naprzód, pojawiają się nowe, doskonalsze rozwiązania. Czy to nie impuls do rewolucji?

Jakub Faryś: W perspektywie dziesięcioleci obraz motoryzacji z całą pewnością będzie inny. Ale w tym czasie może się także okazać, że zobaczymy jeszcze bardziej konkurencyjne propozycje. Mogą to być napędy zasilane gazem ziemnym lub wodorem czy wyposażone w ogniwa paliwowe i samodzielnie wytwarzające energię elektryczną, pozwalające jednocześnie jednorazowo przejechać ponad 700 km. I wtedy sytuacja się zmieni radykalnie. Na razie trudno przewidywać, co stanie się za kilka czy kilkanaście lat. Z pewnością będzie się rozwijała branża samochodów elektrycznych i segment hybryd plug-in z możliwością doładowywania akumulatora z gniazdka typowej sieci elektroenergetycznej. Dzięki tej możliwości przypominają one pojazdy elektryczne. Podczas jazdy w mieście mogą korzystać z doładowywania, pozwolą też – dzięki silnikowi spalinowemu – na dłuższe jazdy poza miastem.

Jakie w takim razie są powody, by kupować auta z akumulatorem zamiast baku?

Jakub Faryś: Może to być potrzeba prestiżu, budowanie wizerunku czy troska o ochronę środowiska. Jednak każdy nabywca – indywidualny, z małej lub średniej firmy, czy dużego przedsiębiorstwa musi przede wszystkim rozważyć swoje potrzeby i możliwość sfinansowania zakupów. Dla spółki działającej w obszarze związanym z ekologią może to być dobry wybór, zwłaszcza gdy jej samochody dziennie pokonują nie więcej niż 100-150 km i mają możliwość szybkiego doładowania. Ma to sens jako element strategii marketingowej czy tzw. działalności CSR. W przypadku dużych przedsiębiorstw z flotami liczącymi setki pojazdów napęd elektryczny nie jest żadną alternatywą. Oferowane modele są znacznie droższe od tradycyjnych, nie mogą też przejeżdżać 400-500 km dziennie. Bardziej zainteresowane mogą być firmy car-sharingowe, wynajmujące pojazdy na krótki czas. Część z nich już ma w ofercie egzemplarze z sinikami elektrycznymi, ale tu kalkulacja wygląda inaczej, ponieważ koszty przejazdu 1 kilometra są – w przypadku doładowania z gniazdka elektrycznego – o około połowę niższe niż w przypadku jednostek spalinowych, tańszy jest też serwis. Firmy mogą liczyć na zwolnienia z akcyzy, a ekologiczne samochody będą bez przeszkód wjeżdżać do tzw. zielonych stref, coraz liczniej pojawiających się w dużych miastach.

Czy Komisja Europejska może przyspieszyć zmiany, np. wprowadzając zakaz korzystania z jednostek spalinowych, przede wszystkim z silnikami wysokoprężnymi?

Jakub Faryś: Ustawodawca może uchwalić dowolne prawo lub dyrektywę, ale musi też brać pod uwagę reakcję rynku i potrzeby społeczne. Tak samo producenci, którzy mogą oferować klientom każdy produkt, ale sprzedadzą tylko to, co zechcą kupić klienci. Nabywcy to najwyższa instancja. Można ich nakłaniać, zmuszać, narzucać regulacje prawne, czy karać za ich niestosowanie, ale tylko w pewnych granicach. Gdyby dziś rządy krajów europejskich zakazały stosowania silników diesla, doszłoby do potężnych, ogólnoeuropejskich protestów i wręcz rewolucji. Dlatego śmiało można powiedzieć, że auta spalające olej napędowy pozostaną na rynku przez długie lata.

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: MondayNews.pl

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

Komentarze(0)

Pokaż:

Uwaga, Twój komentarz może pojawić się z opóźnieniem do 10 minut. Zanim dodasz komentarz -zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
    QR Code
    Moto
    Zapisz się na newsletter
    Zobacz przykładowy newsletter
    Zapisz się
    Wpisz poprawny e-mail
    Dziś jest statystycznie najbardziej "wypadkowy" dzień tygodnia. To w piątki na drogach ginie nawet 270 osób

    Piątek, piąteczek, piątunio? Ukochany dzień Polaków niestety bezpieczny nie jest. W 2023 r. w każdy piątek miało miejsce średnio 3555 wypadków. W zdarzeniach tych ginęło średnio 268 osób, a 4091 odnosiło obrażenia. Czemu tak się dzieje?

    Mandaty dla kierowców po nowemu. Pojawi się możliwość wznowienia postępowania. Dziś to niemożliwe

    Dziś mandatu karnego praktycznie nie da się uchylić. Po podpisaniu staje się ostateczny. Od lat mówiono o tym, że sytuacja odbiera kierowcom prawo do obrony. MS wreszcie wysłuchało apeli i zapowiada zmiany. Pojawi się możliwość wznawiania postępowania mandatowego.

    Ten Opel spala tylko 5 litrów benzyny na 100 km. Ruszają zamówienia na hybrydową Astrę. Ile kosztuje?

    Opel Astra L wykonuje kolejny krok w stronę eko-mobilności. Właśnie stała się hybrydą, a właściwie to lekką hybrydą. Oferuje 136 koni mocy i spalanie wynoszące tylko 5 litrów. Ile kosztuje Astra Hybrid w Polsce?

    Nie tylko na pasach. Tu pieszy ma pierwszeństwo... wszędzie. Niebieski znak zmienia wszystko. Lepiej go poznaj

    Niebieski znak informuje kierowcę o tym, że wjechał właśnie do strefy zamieszkania. A tu reguła jest jedna. To królestwo pieszego. To on ma pierwszeństwo. Choć szczególne zasady ruchu nie ograniczają się tylko do tego wymogu.

    REKLAMA

    "Rzucimy jeszcze okiem na oponki" Od tych słów często zaczyna się poważny problem kierowców. Mandaty za opony do 3 tys. zł

    Policjant podczas kontroli drogowej może sprawdzić nie tylko dokumenty pojazdu. Równie dobrze może przyjrzeć się oponom. Co to jednak oznacza w praktyce? To ważne pytanie w momencie, w którym rozpoczyna się sezon wymiany opon na letnie.

    Stan techniczny roweru. Za jakie usterki kierowca może dostać mandat w 2024 r.?

    Koła się kręcą, a więc rower jest sprawny? No właśnie nie. Cykliści przed rozpoczęciem sezonu powinni sprawdzić stan techniczny pojazdu. Przy czym kluczowy jest jeden element. Wyładowana bateria może bowiem kosztować kierującego nawet 3000 zł.

    Tracą prawo jazdy za prędkość w mieście, ale nie mają go jak odzyskać przez długie miesiące. Paradoks po wyroku TK

    Kierowca za przekroczenie prędkości w mieście o więcej niż 50 km/h stracił prawo jazdy. Teoretycznie, bo decyzji nie potwierdził starosta. W takim przypadku kierujący trafia w próżnię. Bo prawa jazdy nie ma i nie wiadomo, kto miałby mu oddać dokument. W efekcie zakaz obowiązuje dużo dłużej, niż zakładane w prawie 3 miesiące.

    Oto cennik nowej Dacii Duster III. Za auto trzeba zapłacić co najmniej 79 900 zł. Sprzedaż właśnie ruszyła

    Trzecia generacja Dacii Duster oficjalnie wchodzi do polskiej sieci sprzedaży. Marka wskazała cennik dla roku 2024. Za rumuńskiego SUV-a trzeba zapłacić minimum 79 900 zł. Od tej wartości zestawienie jednak dopiero startuje.

    REKLAMA

    Małe pojazdy elektryczne miejską przyszłością? Tak twierdzi polska firma

    Polski producent małych pojazdów elektrycznych zaczynał od pojazdów dla... seniorów. Dziś jest jedną z najbardziej popularnych marek pojazdów elektrycznych w Europie. Czy sukces firmy oznacza, że małe pojazdy elektryczne są miejską przyszłością?

    Idzie wiosna. A to oznacza, że na drogach robi się... coraz bardziej niebezpiecznie

    Wiosna za pasem. To dobra wiadomość dla kierowców? I tak, i nie. Tak, bo poprawiają się warunki drogowe. Nie, bo wiosną wcale bezpieczniej nie jest. To od wiosny właśnie zaczyna rosnąć ilość wypadków na drogach. Sprawdźcie, czemu tak się dzieje.

    REKLAMA