REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.
Porada Infor.pl

Hyundai i20: młotek na kołach

Kalinowski Marcin
Hyundai i20 to typowy miejski samochód Fot. Moto.wieszjak.pl
Hyundai i20 to typowy miejski samochód Fot. Moto.wieszjak.pl

REKLAMA

REKLAMA

Czasem strasznie trudno jest pozbyć się uprzedzeń. Laur konsumenta dla miejskiego Hyundaia? Wolne żarty. Jednak tempo, w jakim Koreańczycy uczą się robić samochody, jest naprawdę imponujące.

Dowolny europejski producent mógłby stwierdzić, że wręcz przerażające. Z Hyundaia i Kii śmiano się, aż tu nagle na rynku pojawił się duet i30/Cee’d. I już nikt się nie śmiał.

REKLAMA

Podobnie jest z i20. Konstrukcyjnie jest to nowy samochód, choć na upartego można go nazwać następcą Getza, który choć złym autem nie był, to jednak zawsze kojarzył się z pojazdem dla ludzi w kapeluszach. Coś się jednak Hyundaiowi udało, bowiem i20 w 2009 roku zdobyło Laur Konsumenta, gdzie to klienci głosują na produkty, które najlepiej spełniły ich oczekiwania. Konkurs organizuje wydawca gazety „Rzeczpospolita”, sprawa jest więc poważna. Hyundai i20 z jakiegoś powodu spodobał się głosującym najbardziej. Dlaczego?

Zobacz również: Opinie kierowców o Hyundai i20

Z zewnątrz...

REKLAMA

Z zewnątrz Hyundai nie jest ani zbytnio ładny, ani przesadnie brzydki. Ot, nieco pękate miejskie auto. Gdzieniegdzie widać starania designerów aby i20 miał nieco bardziej indywidualny charakter, ale umówmy się, ten samochód żadnego konkursu piękności nie wygra.

Wnętrze ma swoje słabe jak i mocne strony. Na pierwszy rzut oka wygląda, jak gdyby Hyundai cofnął się w czasie o 10 lat. Ciemno, nudno, ale też prosto i zrozumiale. Czerwone podświetlenia zegarów i pomarańczowe wskaźniki sprawiają wrażenie dziadkowozu. Trzeba poświęcić trochę uwagi i pozbyć się uprzedzeń aby docenić zalety wnętrza i20. Po pierwsze, ładnie akcentowana linia deski rozdzielczej, zwieńczona wyświetlaczem komputera pokładowego. Drobna rzecz, a przyjemnie jest spojrzeć. Druga sprawa to bardzo dobra jakość materiałów. Zgoda, są to twarde plastiki, ale w aucie tej klasy mało kto kusi się na cokolwiek lepszego, a elementy są przyzwoicie spasowane. Wszystkie przełączniki są niczym „z metra cięte”. Niezbyt ładne, ale wystarczająco funkcjonalne aby się nie czepiać. Raj dla człowieka, który przez ostatnie 10 lat toczył się Lanosem.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Wnętrze

Miejsca w środku jest za to naprawdę dużo. Wysoki kierowca plus trójka średniego wzrostu pasażerów będą czuć się komfortowo. Całkiem spory jest też bagażnik, mieści 295 litrów ładunku. To jeden z najlepszych wyników w klasie. Nieco gorzej wypada w praktyce: owszem, klapa unosi się wysoko, ale przeszkadza nieco wysoki próg.

Zawieszenie jest bardzo przyzwoite. Nieźle wybiera nierówności, a wstrząsy z drogi rzadko przedostają się na karoserię. Jest w Warszawie kilka takich miejsc, gdzie wyboje sprawiają wrażenie, że za chwilę niebo spadnie nam na głowę przy wtórze odpadających blach karoseryjnych. i20 zachowywało się bardzo kulturalnie i nie straszyło kierowcy i pasażerów wrażeniami porównywalnymi z trzęsieniem ziemi. Ogromny plus – mało jest takich miejskich wozideł z tak dopracowanym „zawiasem”.

Zobacz również: Volvo S40/V40 czy Mitsubishi Carisma?

Irytacja

REKLAMA

W testowanym i20 irytowały bardzo dwie rzeczy. Pierwsza to silnik. Nie chodzi o to, że jest zbyt słaby, gdyż trudno spodziewać się dobrych osiągów po 78-konnym benzyniaku o pojemności 1,2 litra. Każdy widzi za co płaci czytając broszurę. Problem tkwi w hałasie. Mniej więcej od 4 tysięcy obrotów „coś” wpada w rezonans, wytwarzając wyjątkowo nieprzyjemny dla ucha dźwięk, porównywalny z sąsiadem który o 4-tej nad ranem w niedzielę postanowił wywiercić dziury w ścianie pod nowe półki. W mieście łatwo tego nie zauważyć, silnik bowiem nie zachwyca dynamiką ani w dolnym ani w górnym zakresie obrotów. Jednak wyjeżdżając w trasę będzie to nas męczyło w każdej sytuacji, kiedy trzeba nieco mocniej „pociągnąć” w obroty, np. przy wyprzedzaniu. Plus jest jeden: mały silnik szybko się nagrzewa.

Oby lepiej było w przypadku innych silników z gamy, gdzie znajdziemy np. benzyniaki o pojemnościach 1,4 oraz 1,6 litra (i mocy odpowiednio 100 i 126 KM) oraz diesla o pojemności 1,4 litra w dwóch wersjach: 75 i 90-konnej. Dostępne skrzynie biegów to 5-biegowy manual i czterostopniowy automat. Testowana przez nas wersja miała skrzynię manualną i trudno było przyczepić się do kultury jej pracy.

Jak go otworzyć?

Druga sprawa jest niby drobna, ale tak irytująca, że muszę o niej wspomnieć. Chodzi o standardy wyposażenia. A konkretnie fakt, że zdalne sterowanie zamkiem centralnym w kluczyku dostępne jest dopiero w najbogatszej wersji Style, której ceny zaczynają się od 52 400 złotych. Nie potrafię na to znaleźć innego określenia niż „obciach”. Od kilku lat w żadnym nowym aucie nie spotkałem się z taką „oszczędnością”. Owszem, zdarza się, że najtańsze wersje niektórych aut nie mają zdalnego pilota, ale żeby był to taki luksus aby dodawać go dopiero do wersji „topowej”? Najmniejsze i najtańsze auta miejskie to mają, dlaczego więc kierowca i20 jest na siłę przenoszony do wczesnych lat 90-tych? Tymczasem taki kluczyk z pilotem to nie tylko bajer – to również sposób na otwarcie samochodu w zimie, jeśli zamarznie nam zamek.

Hyundai zresztą wyposażenie dodatkowe dawkuje dość oszczędnie. Podstawowe wersje wyposażenia Classic i Classic+ mają rzeczy tylko naprawdę niezbędne do jazdy. Wariant podstawowy nie ma nawet klimatyzacji (nawet manualnej), choć radio z CD i mp3 dostępne jest w standardzie.

Ceny i20 zaczynają się (bez promocji) od 41 900 złotych za wersję trzydrzwiową i 43 400 złotych za pięciodrzwiową. Biorąc pod uwagę skromne wyposażenie i słaby silnik, na sensownie wyposażone i20 (np. wersję Comfort z silnikiem 1,4 100KM) trzeba wydać już 53 400 złotych.

Skąd ten szał?

Aby znaleźć klucz to sukcesu Hyundaia i20 trzeba na moment przestać traktować go jak samochód, a jak taki sam produkt jak np. kefir czy młotek do wbijania gwoździ. Przeciętny klient jest bardzo konserwatywnym tworem, który z wielką podejrzliwością będzie patrzył na wszystko, co wybija się ponad normę. Dlatego właśnie stary dobry młotek sprzedaje się w niezmienionej formie od setek tysięcy lat, nikt natomiast nie spotkał się z młotkiem z wbudowanym odtwarzaczem mp3 i sterowaniem lodówką.

Dlatego, aby zrozumieć fenomen aut typu i20 czy Dacii Logan trzeba zerwać ze ścian plakaty z Lamborghini i Porsche i spróbować wczuć się w rolę osoby, której motoryzacja interesuje tylko pod kątem wożenia własnej osoby z punktu A do punktu B. Panie i panowie, pasjonaci motoryzacji. i20 to nie jest samochód dla nas. Ale spytajcie się dziadka albo teścia. Oni będą mieli na ten temat inne zdanie.

Młotek na kołach

W swej istocie i20 to taki młotek na kołach. Pasjonat go wyśmieje, ale autor projektu wiedział, co robi. Ten samochód to doskonale wykonana menedżerska robota. I stąd wziął się Laur Konsumenta 2009. Niektórzy śmieją się z i20 tak samo, jak śmieją się z Dacii Logan. Problem w tym, że dzięki niskiej cenie Logan okazał się rynkowym hitem nawet w tak bogatym kraju jak Francja. Kto więc ma rację? Chmara oburzonych zapaleńców, zadowoleni z tych aut klienci, czy menedżerowie z firm motoryzacyjnych liczących grube zyski ze sprzedaży samochodów pozbawionych charakteru?

Pozostaje tylko jeden problem: patrząc auto całkowicie obiektywnie trudno jest oprzeć się wrażeniu, że jest nieco za drogie. W bliźniaczym tandemie Hyundai/Kia ta pierwsza jest pozycjonowana nieco wyżej – auta są wytwarzane bardziej „na bogato” w zamian za wyższą cenę. W i20 niestety tego nie widać, zwłaszcza, że od strony Kii puka większy, szybszy i bardziej wyrazisty Soul. Różnica to kilka tysięcy złotych.

Kilka ładnych akcentów nadwozia nie sprawia, że i20 wyróżnia się stylistycznie, choć wygląda przyzwoicie Fot. Moto.wieszjak.pl
Hyundai i20 to auto dla osób przyzwyczajonych do nieco bardziej spokojnych i staroświeckich miejskich wozideł Fot. Moto.wieszjak.pl
Bagażnik w i20 jest duży, ale mały otwór i wysoki próg ograniczają jego użyteczność Fot. Moto.wieszjak.pl
...tak z przodu jak i z tyłu Fot. Moto.wieszjak.pl
Fotele w Hyundaiu i20 są wygodne, a miejsca jest sporo... Fot. Moto.wieszjak.pl
Radio z mp3 dostępne są już w standardzie, niestety klimatyzacja nie.Fot. Moto.wieszjak.pl
Zegary są czytelne i dość konserwatywneFot. Moto.wieszjak.pl
Środek Hyundaia i20 jest bardzo prosty, choć jest kilka ładnych akcentów Fot. Moto.wieszjak.pl
Niezbyt skomplikowany i kiepsko wyposażony, za to z dobrym zawieszeniem Fot. Moto.wieszjak.pl
Autopromocja

REKLAMA

Źródło: Własne

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

Komentarze(0)

Pokaż:

Uwaga, Twój komentarz może pojawić się z opóźnieniem do 10 minut. Zanim dodasz komentarz -zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
    QR Code
    Moto
    Zapisz się na newsletter
    Zobacz przykładowy newsletter
    Zapisz się
    Wpisz poprawny e-mail
    Ten Opel spala tylko 5 litrów benzyny na 100 km. Ruszają zamówienia na hybrydową Astrę. Ile kosztuje?

    Opel Astra L wykonuje kolejny krok w stronę eko-mobilności. Właśnie stała się hybrydą, a właściwie to lekką hybrydą. Oferuje 136 koni mocy i spalanie wynoszące tylko 5 litrów. Ile kosztuje Astra Hybrid w Polsce?

    Nie tylko na pasach. Tu pieszy ma pierwszeństwo... wszędzie. Niebieski znak zmienia wszystko. Lepiej go poznaj

    Niebieski znak informuje kierowcę o tym, że wjechał właśnie do strefy zamieszkania. A tu reguła jest jedna. To królestwo pieszego. To on ma pierwszeństwo. Choć szczególne zasady ruchu nie ograniczają się tylko do tego wymogu.

    "Rzucimy jeszcze okiem na oponki" Od tych słów często zaczyna się poważny problem kierowców. Mandaty za opony do 3 tys. zł

    Policjant podczas kontroli drogowej może sprawdzić nie tylko dokumenty pojazdu. Równie dobrze może przyjrzeć się oponom. Co to jednak oznacza w praktyce? To ważne pytanie w momencie, w którym rozpoczyna się sezon wymiany opon na letnie.

    Stan techniczny roweru. Za jakie usterki kierowca może dostać mandat w 2024 r.?

    Koła się kręcą, a więc rower jest sprawny? No właśnie nie. Cykliści przed rozpoczęciem sezonu powinni sprawdzić stan techniczny pojazdu. Przy czym kluczowy jest jeden element. Wyładowana bateria może bowiem kosztować kierującego nawet 3000 zł.

    REKLAMA

    Tracą prawo jazdy za prędkość w mieście, ale nie mają go jak odzyskać przez długie miesiące. Paradoks po wyroku TK

    Kierowca za przekroczenie prędkości w mieście o więcej niż 50 km/h stracił prawo jazdy. Teoretycznie, bo decyzji nie potwierdził starosta. W takim przypadku kierujący trafia w próżnię. Bo prawa jazdy nie ma i nie wiadomo, kto miałby mu oddać dokument. W efekcie zakaz obowiązuje dużo dłużej, niż zakładane w prawie 3 miesiące.

    Oto cennik nowej Dacii Duster III. Za auto trzeba zapłacić co najmniej 79 900 zł. Sprzedaż właśnie ruszyła

    Trzecia generacja Dacii Duster oficjalnie wchodzi do polskiej sieci sprzedaży. Marka wskazała cennik dla roku 2024. Za rumuńskiego SUV-a trzeba zapłacić minimum 79 900 zł. Od tej wartości zestawienie jednak dopiero startuje.

    Małe pojazdy elektryczne miejską przyszłością? Tak twierdzi polska firma

    Polski producent małych pojazdów elektrycznych zaczynał od pojazdów dla... seniorów. Dziś jest jedną z najbardziej popularnych marek pojazdów elektrycznych w Europie. Czy sukces firmy oznacza, że małe pojazdy elektryczne są miejską przyszłością?

    Idzie wiosna. A to oznacza, że na drogach robi się... coraz bardziej niebezpiecznie

    Wiosna za pasem. To dobra wiadomość dla kierowców? I tak, i nie. Tak, bo poprawiają się warunki drogowe. Nie, bo wiosną wcale bezpieczniej nie jest. To od wiosny właśnie zaczyna rosnąć ilość wypadków na drogach. Sprawdźcie, czemu tak się dzieje.

    REKLAMA

    Dostałeś drogową pocztówkę z Warszawy? Nie wskażesz kierowcy auta, a grozi ci 8 tys. zł mandatu

    Pocztówki ze stolicy potrafią być naprawdę drogie. Szczególnie te wysłane jako zdjęcie z fotoradaru. Znak X postawiony nie w tym miejscu, może podwyższyć karę nawet do 8000 zł. Za co należy się tak wysoka grzywna? Za niewskazanie kierującego.

    Jeździsz rowerem po mieście? O tym pamiętaj!

    Niektórzy na rowerze jeżdżą przez cały rok, inni przesiadają się dopiero jak robi się cieplej. Przepisy obowiązują wszystkich, dlatego warto je znać, zwłaszcza, gdy się korzysta z roweru w mieście. Za niektóre przewinienia może grozić mandat. 

    REKLAMA