REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Sposoby na kradzież paliwa z baku

Sposoby na kradzież paliwa z baku
Sposoby na kradzież paliwa z baku
ShutterStock

REKLAMA

REKLAMA

Kradzieże paliwa z baków samochodów firmowych to problem, z którym boryka się wiele firm w Polsce. W jaki sposób kierowcy kradną paliwo z baku i w jaki sposób walczą z systemami zabezpieczeń?

Niestety wykryte przypadki kradzieży paliw z baków samochodów firmowych wskazują jasno, że złodzieje zdarzają się w każdej grupie. Przestępcy zostali znalezieni wśród kierowców małych samochodów dostawczych i wielkich TIR-ów, pracowników stacji benzynowych i kierowców cystern, nastolatków, którym z kieszonkowego nie starcza na paliwo i sowicie wynagradzanych handlowców, maszynistów i robotników obsługujących maszyny budowlane, członków zorganizowanych grup przestępczych. Złodziei przybywa w miarę, jak ceny paliwa rosną. To ogólnoświatowy trend.

REKLAMA

Sposoby na kradzież paliwa z baku samochodu

REKLAMA

- Na temat tego, jakimi samochodami prywatnie jeżdżą kierowcy cystern, krążą legendy – mówi Tomasz Waligóra. Według niego o skali złodziejskiego procederu w tej grupie zawodowej najlepiej świadczyć może zmasowany atak, jaki kierowcy cystern stawiają podobnym firmom instalującym systemy monitoringu. - Urządzenia mierzące poziom paliwa w zbiornikach, czy nawet położenie samochodu są notorycznie niszczone i uszkadzane, choć montujemy je w grubych, mocnych osłonach. Czasami takie czujniki musimy wymieniać nawet co trzy, cztery tygodnie - mówi nam CEO Data System. – Z tym zjawiskiem spotykamy się stale. Mamy z nim naprawdę poważny problem – dodaje.

Niektórzy kierowcy cystern wciąż stosują metody sprawdzone jeszcze za czasów PRL. Podwieszają pod każdym z kilku wlewów do zbiornika wiadra lub plastikowe beczki. Po spuszczeniu paliwa na stacji zostaje w nich kilkadziesiąt a nawet ponad 100 litrów (cysterny służące do przewodu produktów naftowych mają od 9 tys. do nawet 38 tys. litrów pojemności).
Kierowcy cystern sprzedają też na paliwo, które zostaje im w wężu po spuszczeniu zawartości zbiornika na stacji benzynowej. Zyskiem dzielą się zwykle z pracownikami stacji, którzy przymykają oko na ten proceder. Niektórzy z kierowców kupują więc dodatkowe węże po czym łączą dwa, jeden za drugim. Ich nielegalny zysk jest dzięki temu dwa razy większy.

Hasło "sprzedam oszczędności"

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Spółka Data System instaluje swoje systemy informatyczne pozwalające kontrolować poziom zużycia paliwa i zapobiegać nadużyciom nie tylko w cysternach, ale przede wszystkim w TIR-ach. - Proceder kradzieży paliwa z samochodów ciężarowych to prawdziwa plaga – mówi prezes firmy Tomasz Waligóra – jesteśmy na tym rynku od 2003 roku i widzimy, że sytuacja nie tylko się nie poprawia, ale nawet pogarsza – dodaje.

REKLAMA

Według niego w Polsce obowiązuje niepisana zasada, że dobry kierowca TIR-a, który po miesięcznej nieobecności wraca na kilka dni do domu, oddaje żonie całą pensję - dostaje z powrotem coś na drobne wydatki, ale zdecydowana większość pieniędzy, jakie wydaje potem w trasie, na parkingach, podczas weekendowych postojów pochodzi z tak zwanych oszczędności. W ten eufemistyczny sposób kierowcy TIR-ów nazywają dochody ze sprzedaży kradzionego paliwa – mówi nam Waligóra.

Hasło „sprzedam oszczędności” można często usłyszeć przez CB radio, szczególnie blisko zachodniej granicy Polski. Dlatego hasło reklamowe firmy Data System brzmi „lokalizujemy oszczędności”.
Data System na podstawie informacji od swoich klientów szacuje, że chodzi o 2-3 tys. zł miesięcznie. – I to dotyczy tych kierowców, którzy starają się nie podpaść swojemu pracodawcy – dodaje Waligóra. TIR tankuje bowiem miesięcznie paliwo za 15-17 tys. zł.

I w tym przypadku trudno mówić o oficjalnych statystykach, bowiem, jak mówi nam CEO firmy Data System, jest to tak niechlubna część funkcjonowania firm transportowych, że prawie żadna z nich nie przyznaje się do strat, jakie ponosi. Czy każdy kierowca dużej ciężarówki jest złodziejem? – Każdy pewnie nie. Może jeden na pięciu nie kradnie. I przeważnie są to ci młodsi, którzy nie zdążyli się jeszcze wdrożyć w ten proceder – mówi prezes Waligóra.

Według niego skala kradzieży, dokonywanych przez kierowców jeżdżących wyłącznie po Polsce jest mniejsza, bo i możliwości, jakie mają są ograniczone. Jednak zdecydowana większość firm transportowych prowadzi działalność trans graniczną, bo z krajowej trudno się utrzymać. Zagraniczne wyjazdy to dla kierowców TIR-ów złotodajna żyła.
- Rynek monitoringu pojazdów zaczął się w Polsce kilka lat temu właśnie od ciężarówek. Głównym, jeśli nie jedynym powodem, dla którego montowano wtedy urządzenia pozwalające ustalić położenie pojazdu, czyli tzw. systemy zarządzania flotą, była chęć ograniczenie strat wynikających z kradzieży paliw dokonywanych przez kierowców – mówi nam Waligóra. Do urządzeń, które w czasie rzeczywistym przesyłają do centrali informacje o położeniu, czy prędkości samochodu, można podłączyć dodatkową aparaturę. – Nasi klienci prawie zawsze chcą, żeby zainstalować sondy, które mierzą poziom paliwa w baku – mówi prezes.
Dzięki takim czujnikom może stwierdzić nie tylko, czy skradziono paliwo, ale także, jakiej metody użył złodziej. A możliwości jest multum.

Jakie próby kradzieży paliwa z baku wykryje monitoring?

Sposób pierwszy, klasyczny, czyli odessanie części oleju napędowego z baku TIR-a. W monitoringu da się zaobserwować, jako wspomniane już wcześniej „skoki poziomu paliwa”.
Sposób drugi, na podmiankę: bywa, że z baku odsysa się całą jego zawartość. W to miejsce wlewany jest np. tańszy olej opałowy. I w tym przypadku monitoring wykaże oczywiście „skoki”. Proceder jest na tyle rozpowszechniony, że wzdłuż najpopularniejszych tras powstały nawet specjalistyczne przepompownie. Kierowca TIR-a nie musi tam nawet wysiadać z szoferki, bo obsługa takiej przepompowni wykona wszystko za niego. Kierowca nie tylko okrada swojego pracodawcę, ale naraża go na dodatkowe straty wynikające z tego, że olej opałowy może uszkodzić filtr paliwa.
Sposób trzeci, pozornie sprytny: TIR zjeżdża na stację i tankuje, ale – jak wynika z monitoringu – nie pełen bak, tylko na przykład 800 litrów. Wszystkie faktury, także tę przedstawi w bazie do rozliczenia dopiero po powrocie, czyli po trzech, czterech tygodniach. Wtedy mało kto będzie pamiętał, że do baku wlano 800 litrów, a z faktury wynika, że kierowca zapłacił za 1000 litrów. Gdzie podziało się brakujące 200 litrów? Trafiło do baku umówionego wcześniej klienta, który zapłacił „okazyjną” cenę – z zasady jest to połowa ceny z dystrybutora. Bywa też, że przez kolejny miesiąc na tej stacji „za darmo” tankuje żona kierowcy TIR-a.

- Wciąż nie rozumiem, dlaczego kierowcy mając świadomość, że w samochodzie zainstalowano systemu pomiaru poziomu paliwa, decydują się na kontynuowanie złodziejskiego procederu – mówi nam Tomasz Waligóra. – Wiele razy okazywało się, że dzięki naszym systemom, kierowcy lądowali na bruku. Zdarzało się, że byliśmy powoływani jako eksperci w sądach pracy - dodaje.
Bywa jednak i tak, że po zamontowaniu kradzieże ustają. – Gdy w jednej z niedużych firm zamontowaliśmy system w kilku tatrach, okazało się, że ciężarówki zaczęły spalać 40 litrów na setkę, a nie blisko 100 litrów, jak było przez kilka wcześniejszych lat. To, że tatra czy kamaz muszą palić sto na sto, okazało się mitem – mówi szef spółki Data System.
Poznańska firma kontroluje, jak wynika z deklaracji prezesa, 10-12 proc. polskiego rynku monitoringu zużycia paliw. To dość wiarygodna próbka. – A jeszcze się nie zdarzyło, żeby
u któregokolwiek z naszych klientów system wykazał, że kierowcy są uczciwi – mówi Waligóra.

Jak kradną paliwo z samochodów osobowych?

Oszustwa i kradzieże powszechne są nie tylko wśród kierowców TIR-ów. W dużej firmie giełdowej Data System zainstalowała kiedyś swój system monitoringu w 60 samochodach osobowych, którymi jeździli handlowcy. Po dwóch tygodniach ośmiu z nich zostało zwolnionych dyscyplinarnie. Okazało się bowiem, że choć przedstawiali w centrali faktury za paliwo, ze swoimi klientami kontaktowali się wyłącznie przez telefon nie ruszając się nawet z domu. Później dzięki monitoringowi wyszło na jaw, że kilku kolejnych handlowców z tego samego przedsiębiorstwa w godzinach pracy budowało sobie domy. Wskazywała na to marszruta ich służbowych samochodów.

- Na kontraktach realizowanych przez naszą firmę zdarzają się kradzieże paliwa – przyznaje rzecznik prasowy jednej z firm budowlanych. - Ale jest to zjawisko incydentalne - dodaje. Według niego nie ma niestety skutecznego sposobu na całkowite wyeliminowanie kradzieży paliwa, nawet jeśli używa się systemów kontroli zużycia paliwa. A firma ta monitoruje zarówno spalinowe maszyny budowlane, jak i cysterny dystrybuujące paliwo.

Inna, duża notowana na warszawskiej giełdzie spółka z branży budowlanej postanowiła zamontować system monitorowania poziomu paliwa nie tylko w koparkach, czy spychaczach, ale nawet
w urządzeniach do ubijania żwiru i piasku oraz agregatach prądotwórczych, czyli maszynach, których baki mają pojemność kilku lub kilkunastu litrów.
- To, że paliwo kradnie się nawet z takich urządzeń może się wydawać śmieszne, jednak dowodzi, jak ogromna bywa skala złodziejstwa na placach budów. A przecież rzutuje to na koszty inwestycji, wykonawcy startując w przetargach muszą bowiem uwzględniać wszystkie koszty, także straty wynikające z powszechnych kradzieży paliw. Płacą za to inwestorzy, czyli także my – dodaje Waligóra.

Jak kierowcy walczą z systemami monitorowania paliwo w baku?

- Cwańsi kierowcy ciężarówek najpierw niszczą urządzenia monitorujące, a dopiero potem kradną paliwo – mówi nam Waligóra. Zwykłe przecięcie przewodów kombinerkami jest łatwe do wykrycia. Dlatego złodzieje stosują bardziej wyrafinowane sposoby. Jednym z nich jest wpięcie się szpilkami w przewody i podanie bardzo wysokie napięcie z paralizatora. Inni zalewają elektronikę wodą. Tłumaczą potem, że być może wilgoć dostała się do wewnątrz podczas mycia samochodu w myjni ciśnieniowej. Zanim w firmie się zorientują, że z systemem jest coś nie tak, może minąć nawet kilka tygodni.

- Trudno udowodnić, że ktokolwiek naumyślnie zniszczył sprzęt. Na taki scenariusz wskazuje jednak to, że zazwyczaj kilka tygodni po naprawieniu lub wymianie systemu sytuacja się powtarza – mówi nam szef firmy Data System.
Kierowcy, którzy postępują w ten sposób starają się przekonać pracodawcę, że takie systemy monitorowania są niewiarygodne i nie warto go montować w kolejnych autach, a może nawet zdemontować w tych, w których już je zainstalowano bo, po co płacić. – To są dla nas najtrudniejsze przypadki – przyznaje prezes firmy Data System. - Kilka razy przegraliśmy wojnę z kierowcami i klienci zrezygnowali z monitoringu – przyznaje.
Data System ma jednak rozwiązanie. – Bywa, że jeszcze na etapie testowania systemu przez klienta montujemy w jednym jego aucie dwa systemy. O jednym kierowca wie, o drugim nie – przyznaje Waligóra.

Część kierowców ubytki tłumaczy tym, że to ich okradziono. Ktoś ściągnął paliwo z baku, gdy nocą samochód stał na parkingu, a kierowca spał w szoferce. Data System wprowadziło więc na rynek urządzenie, które monitoruje to, kiedy i gdzie wlew do baku jest otwierany, a później zamknięty. Jednocześnie w kabinie jest sygnał. Głośny alarm obudziłby więc kierowcę, gdyby ktoś otworzył bak.

Kradzieże paliw na kolei

Kradzież paliwa jest również powszechnym zjawiskiem na kolei. Pokusę dla złodziei stanowią szczególnie duże lokomotywy spalinowe o ogromnych zbiornikach na olej napędowy, które używane są w transporcie towarowym. W lokomotywie SU42, którą ze względu na żółto-niebieską kolorystykę kolejarze nazywają Polsat, mieści się ponad 2,8 tys. litrów. W popularnym polskim spalinowozie SU45 (zwanym suką) jest to 3,2-3,5 tys. litrów. W radzieckiej lokomotywie ST44 – w kolejarskim żargonie Gagarin lub Iwan - zbiornik ma około 4 tys. litrów, podobnie jak w polskim spalinowozie 411Da. Rekordzistą jest użytkowana także w Polsce amerykańska lokomotywa typu JT42CWRM, która ma zapas aż 6,4 tys. litrów paliwa.

Zbiorniki zaraz po napełnieniu są jednak plombowane. Nie ma też możliwości spuszczenia paliwa od spodu. – Nie stwierdziliśmy tego typu przypadków – mówi nam pragnących zachować anonimowość były pracownik jednej z firm logistycznych, który zajmował się monitorowaniem procederu kradzieży paliw. – Kolejarze mają jednak inny sposób i nagminnie go stosują – dodaje.
Każdy towarowy skład na początku trasy musi wykonać tzw. próbne hamowanie. Pociąg jest więc rozpędzamy do prędkości 20-30 km/h a następnie testuje się hamulce. Maszynista dodaje jednak wtedy gazu i paliwo jest wtłaczane do silnika. Zaraz za pompą paliwa w instalacji znajduje się punkt, w który - po odkręceniu jednej niewielkiej śrubki – można podpiąć kranik. Dzięki niemu, w trakcie próbnego hamowania, w ciągu 3-4 minut olejem napełnić można dwa lub trzy 60-litrowe plastikowe beczki. Maszynista zrzuca je potem na nasyp, gdzie już czekają jego koledzy.
W środowisku mówi się nawet, że każdy doświadczony kolejarz idąc do pracy ma w torbie butelkę wody mineralnej, kanapki, klucz nr 10 oraz kranik.

- Jeśli złodziei nie złapie się na gorącym uczynku, proceder jest nie do wychwycenia – mówi nasz rozmówca. Chodzi o to, że urządzenia wskazujące stan zapasów paliwa są w lokomotywach bardzo niedokładne. Na podobnym do termometru wskaźniku cienką kreska oznaczono poziom połowicznego wypełnienia zbiornika. - Jej grubość odpowiada ponad 200 litrom paliwa – wyjaśnia nasz informator.
Pracodawcy, właściciele firm transportowych i stacji paliw starają się walczyć z wszechogarniającą plagą kradzieży paliw. Okazuje się jednak, że nie wszystkie przedsiębiorstwa wypowiadają temu procederowi otwartą wojnę. - Niektórzy pracodawcy nawet mając świadomość skali zjawiska tolerują je. Dostosowują jednak wynagrodzenia poszczególnych kierowców do tego, ile paliwa kradnie każdy z nich – mówi nam Waligóra.
Inni wyznaczają pewną normę zużycia paliwa (np. 28 l/100 km, bo tyle mniej więcej zużywają współczesne TIR-y). Wysokość premii dla kierowcy jest w tych przedsiębiorstwach zależna od tego, na ile jego zużycie jest mniejsze od tej normy.

Źródło: Data System

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: Własne

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code
Moto
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Polski rynek ze wzrostami sprzedaży w 2024 r. Auta osobowe drożeją, a dostawcze... tanieją

Blisko 50 tys. fabrycznie nowych aut osobowych. Na tyle został wyceniony rynek w Polsce w marcu. Lider? Ten jest tylko jeden. Pozycję zachowuje Toyota.

Polskie Porsche 911. Na świecie jest tylko jeden egzemplarz

Wiedzieliście o tym, że Polacy tworzą unikalne Porsche 911? Zajmuje się tym firma Indecent. Jej nowe auto o oznaczeniu 005 powstało na bazie generacji 991. To jedyny taki egzemplarz na świecie.

Przegląd roweru na wiosnę. Co trzeba sprawdzić i jak przygotować rower do sezonu?

Wiosna to czas, w którym z garaży i piwnic kierowcy wyprowadzają rowery. Przed rozpoczęciem eksploatacji jednośladu warto jednak upewnić się, że jest on gotowy na sezon. Co trzeba sprawdzić w rowerze na wiosnę? Oto opis przeglądu krok po kroku.

Nowa Dacia Spring to elektryk i jedno z najtańszych aut na rynku w Polsce!

Marka zaprezentowała cennik nowej Dacii Spring. Ten startuje od 76 900 zł. Przy tej cenie Spring jest nie tylko najtańszym elektrykiem w Polsce. To także jeden z najtańszych fabrycznie nowych samochodów w kraju.

REKLAMA

Nawet 100 tys. zł za każdego pasażera na gapę. Tyle kosztuje przewóz nielegalnych imigrantów do Wielkiej Brytanii

Nawet 50 tys. zł za każdego nielegalnego imigranta. Tyle zapłaci zarówno kierowca, jak i jego pracodawca. Co gorsze, drakońską karę może zapłacić także ten przewoźnik, który przewiezie "pasażera" nieświadomie. Choć jest sposób na zmniejszenie kary.

Umowa leasingu tylko na piśmie? To już przeszłość. No może prawie... Czy zmieni się też kwestia wykupu auta?

Umowę leasingu musi być spisana na piśmie. Pod rygorem nieważności. Takie przepisy obowiązują od 24 lat. I teraz mogą się zmienić. Pojawił się projekt ustawy, który zezwoli na elektroniczne zawieranie takich umów. To oznacza sporo większą wygodę transakcji.

Komu, komu... Ostatnie egzemplarze GR Yaris do wzięcia w Polsce. Pula powoli się kończy

Nowa Toyota GR Yaris tania nie jest. Kosztuje co najmniej 214 900 zł. Powstaje jednak w limitowanej serii, a do tego oferuje 280-konny silnik. To prawdziwy sportowiec! Zakup tego auta może zatem stanowić gratkę. A jest ku temu jeszcze okazja. Być może ostatnia.

Kiedy pieszy nie ma pierwszeństwa na pasach?

Polskie przepisy przewidują przypadki, w których pieszy wcale nie ma pierwszeństwa na przejściu dla pieszych. Dziś je zatem omówimy. Wskażemy także, jaki pieszy może dostać mandat za wymuszenie pierwszeństwa na pasach.

REKLAMA

Nissan Qashqai 2024. Lifting japońskiego hitu sprzedaży stawia na nowości technologiczne

Trzecia generacja Nissana Qashqaia po 3 latach obecności rynkowej otrzymuje delikatny lifting. Zmiany stylistyczne? To początek. Bo tu ważniejsza jest technologia. Auto dostanie m.in. nową kamerę 360 stopni 3D, asystenta głosowego Google czy możliwość zdalnych płatności Google Pay.

Zagraniczny kierowca taxi w Polsce. Wiecie, że ponad połowa posiada wyższe wykształcenie?

Zagraniczni kierowcy taxi w Polsce stali się standardem. Za kierownicami zasiadają głównie Ukraińcy, Białorusini i Gruzini. Aby ich poznać, FreeNow przeprowadziło badanie ankietowe wśród 1500. z nich.

REKLAMA