Co zrobić, aby napęd 4x4 był maksymalnie efektywny? Musi reagować na zmieniające się warunki drogowe. Powinien przekazywać więcej siły na te koła, które dysponują większą przyczepnością i starać się odzyskiwać trakcję tam, gdzie opona ją utraciła. Jednym z mechanizmów pozwalających na wykonywanie tych zadań jest Torsen. I choć ten mechanizm o ograniczonym poślizgu został opatentowany w roku 1918, prawdziwy renesans zaczął przeżywać dopiero pod koniec XX wieku. A wszystko w dużej mierze za sprawą Audi oraz legendarnego już napędu Quattro.
Torsen, czyli mechanizm na jednej osi lub centralny
Nazwa Torsen to zbitka dwóch wyrazów - TORque (czyli moment) oraz SENsing (czyli wyczucie). Z technicznego punktu widzenia przekładnia składa się z kół zębatych o zębach śrubowych. Te generują dużą siłę tarcia. Koło ślimakowe obraca się swobodnie. Koła ślimacznicy mają z kolei tendencję do blokowania się. Kiedy tak się dzieje? Głównie wtedy, gdy między koła pojawia się różnica prędkości obrotowej - a to oznacza, że dochodzi do poślizgu. Charakter pracy przekładni Torsen sprawia, że może być ona stosowana w napędzie 4x4 zarówno jako centralny mechanizm różnicowy, jak i mechanizm służący do rozdziału momentu obrotowego na jednej osi.
reklama
reklama
Zobacz również: Napęd 4x4 - jakie rozwiązania oferują producenci?
Torsen sprawdza się w charakterze centralnego mechanizmu różnicowego w systemach 4x4, w których transfer mocy na cztery koła odbywa się w trybie ciągłym. Warto w tym momencie powiedzieć, że nie ma jednego typu przekładni. Obecnie stosowane są trzy. T-1 to przekładnia śrubowa o zębach kołowo-łukowych, a T-2 walcowa o zębach śrubowych. Mają one ze sobą tyle wspólnego, że są najczęściej spotykane w pojazdach, w których w normalnych warunkach trakcyjnych rozdział mocy odbywa się w stosunku 50:50 między przednią a tylną osią. Stosunek ten zmienia się dopiero w razie wystąpienia uślizgu jednego z kół.
Trzy wersje mechanizmu Torsen. Trzecia jest… sportowa!
Przy okazji systemu Torsen T-1 i T-2 warto wspomnieć o tym, że moment obrotowy docierający do osi obciążonej i tak może być wyłącznie kilkukrotnie wyższy od momentu dostarczonego do osi, na której pojawił się poślizg. To minimalizuje efektywność pracy systemu i sprawia, że sprawdza się, jednak głównie w pojazdach o niższej sprawności silnika i charakterze raczej rodzinnym. Absolutnie nie pasuje np. do sportowych możliwości, setek koni mechanicznych i dbałości o idealną trakcję. Dlatego pojazdy sportowe korzystają z mechanizmu Torsen T-3, czyli przekładni walcowej o zębach śrubowych z uzębieniem wewnętrznym.