Prezydent Karol Nawrocki podjął decyzję, która wywraca do góry nogami polski sektor futrzarski wart setki milionów złotych. Hodowcy norek i lisów mają czas do końca 2033 roku na zamknięcie działalności. Za nimi stoją tysiące pracowników, których czekają odprawy i poszukiwanie nowego zajęcia. Co oznacza ta historyczna zmiana dla przedsiębiorców, lokalnych społeczności i zwierząt?
- Prezydent zdecydował – fermy futrzarskie przechodzą do historii
- Osiem lat na zamknięcie biznesu – co dokładnie przewiduje ustawa?
- Tysiące pracowników z gwarantowanymi odprawami
- Branża warta setki milionów – co tracimy?
- Hodowcy między młotem a kowadłem
- Mieszkańcy wsi wreszcie odetchną
- Dekady walki organizacji prozwierzęcych
- Polska dołącza do europejskiej awangardy
- Unia Europejska może pójść jeszcze dalej
- Co czeka branżę w najbliższych latach?
Prezydent zdecydował – fermy futrzarskie przechodzą do historii
2 grudnia 2025 roku przejdzie do historii polskiego prawodawstwa jako dzień, w którym ostatecznie przesądzono o losach branży futrzarskiej w naszym kraju. Prezydent Karol Nawrocki złożył podpis pod ustawą zakazującą hodowli zwierząt na futra, czyniąc Polskę 23. państwem europejskim, które zdecydowało się na tak radykalny krok. Decyzja ta kończy wieloletnią debatę, która dzieliła polskie społeczeństwo, polityków i środowiska biznesowe. Zakaz staje się faktem dokonanym.
Na swoim profilu na portalu X prezydent odniósł się bezpośrednio do motywacji stojących za tą decyzją: „Ponad 2/3 Polaków, w tym także mieszkańców wsi, popiera zakaz hodowli zwierząt na futra, ten głos nie może być zignorowany. To kierunek, który społeczeństwo wskazuje w zdecydowanej większości". Jednocześnie Nawrocki zaznaczył, że podczas spotkań w Kancelarii Prezydenta wysłuchano również argumentów hodowców, których postulaty znalazły odzwierciedlenie w ostatecznym kształcie ustawy.
Przepisy wejdą w życie 14 dni po opublikowaniu ustawy w Dzienniku Ustaw, co oznacza, że pewnie jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia 2025 roku zaczną obowiązywać. Ale istotne są szczegóły wejścia w życie ustanowionego przepisami zakazu.
Osiem lat na zamknięcie biznesu – co dokładnie przewiduje ustawa?
Nowe przepisy zostały skonstruowane w sposób, który ma dać przedsiębiorcom z branży futrzarskiej czas na uporządkowane zakończenie działalności. Ustawa wprowadza natychmiastowy zakaz powstawania nowych ferm futrzarskich – od momentu wejścia przepisów w życie żaden inwestor nie będzie mógł rozpocząć tego typu działalności na terenie Polski. To zamyka drzwi przed ewentualnymi próbami obchodzenia nowych regulacji poprzez szybkie uruchamianie nowych hodowli.
Istniejące fermy futrzarskie otrzymują maksymalnie osiem lat na wygaszenie produkcji. Ostatecznym terminem, do którego wszystkie działające hodowle muszą zostać zamknięte, jest 31 grudnia 2033 roku. Dla wielu przedsiębiorców oznacza to konieczność stopniowego redukowania pogłowia zwierząt i poszukiwania alternatywnych źródeł dochodu.
Kluczowym elementem ustawy jest system odszkodowań dla hodowców. Ustawodawca zdecydował się na model degresywny, co oznacza, że wysokość rekompensaty będzie maleć wraz z upływem czasu. Takie rozwiązanie ma motywować przedsiębiorców do szybszego zamykania działalności – im wcześniej zdecydują się na zakończenie hodowli, tym większe odszkodowanie otrzymają. System ten będzie funkcjonował przez pierwsze pięć lat obowiązywania zakazu.
Tysiące pracowników z gwarantowanymi odprawami
Szczególną uwagę w nowej ustawie poświęcono pracownikom ferm futrzarskich, którzy bez własnej winy stracą zatrudnienie. Ustawodawca przewidział dla nich odprawy w wysokości dwunastomiesięcznego wynagrodzenia – to znacznie więcej niż standardowe odprawy wynikające z Kodeksu pracy przy zwolnieniach grupowych.
Branża futrzarska w Polsce zatrudniała w ostatnich latach tysiące osób, głównie w regionach wiejskich, gdzie alternatywne możliwości zatrudnienia są ograniczone. Fermy norek i lisów powstawały przede wszystkim w województwach wielkopolskim, zachodniopomorskim, warmińsko-mazurskim i łódzkim. Dla wielu lokalnych społeczności stanowiły one jedno z niewielu źródeł stałego zatrudnienia.
Roczne odprawy mają dać pracownikom czas na przekwalifikowanie się lub znalezienie nowej pracy. Eksperci rynku pracy wskazują jednak, że w niektórych regionach może to być proces trudny i długotrwały, szczególnie dla osób w wieku przedemerytalnym, które przez dekady pracowały wyłącznie w hodowli zwierząt futerkowych.
Branża warta setki milionów – co tracimy?
Polska przez lata była jednym z największych producentów futer w Europie i na świecie. Według danych branżowych, nasz kraj zajmował trzecie miejsce na świecie pod względem produkcji skór norek, ustępując jedynie Danii i Chinom. Wartość eksportu futer z Polski sięgała w szczytowych momentach setek milionów złotych rocznie.
Na terenie kraju funkcjonowało kilkaset ferm futrzarskich, na których hodowano przede wszystkim norki amerykańskie, lisy polarne i pospolite oraz jenoty. Łączne pogłowie zwierząt futerkowych w Polsce szacowano na kilka milionów sztuk rocznie. Większość produkowanych skór trafiała na eksport – głównie do Chin, Rosji i krajów Bliskiego Wschodu, gdzie popyt na naturalne futra pozostaje wysoki.
Likwidacja branży oznacza nie tylko utratę miejsc pracy bezpośrednio na fermach, ale również w całym łańcuchu dostaw. Hodowle futrzarskie współpracowały z producentami pasz, firmami transportowymi, zakładami przetwórstwa skór oraz przedsiębiorstwami zajmującymi się sprzedażą i dystrybucją gotowych produktów. Efekt domina może dotknąć znacznie szerszą grupę przedsiębiorców i pracowników niż tylko tych bezpośrednio związanych z hodowlą.
Hodowcy między młotem a kowadłem
Dla właścicieli ferm futrzarskich decyzja prezydenta, choć od dawna zapowiadana, stanowi moment przełomowy. Wielu z nich prowadziło rodzinne biznesy od pokoleń, inwestując w rozbudowę hodowli i modernizację infrastruktury. Teraz stoją przed koniecznością całkowitej zmiany profilu działalności.
System odszkodowań przewidziany w ustawie ma częściowo zrekompensować straty finansowe, jednak krytycy wskazują, że nie pokryje on pełnej wartości utraconych biznesów. Fermy futrzarskie to nie tylko zwierzęta, ale również grunty, budynki, specjalistyczny sprzęt. Przekształcenie tego typu przedsiębiorstwa w inny rodzaj działalności – na przykład hodowlę zwierząt gospodarskich czy produkcję roślinną – wymaga znaczących nakładów finansowych i czasu.
Część hodowców rozważa przeniesienie działalności za granicę, do krajów gdzie hodowla zwierząt futerkowych pozostaje legalna. Jednak takie rozwiązanie wiąże się z ogromnymi kosztami logistycznymi i prawnymi, a wobec rosnącej liczby zakazów w Europie – również z niepewnością co do przyszłości branży na poziomie całego kontynentu.
Mieszkańcy wsi wreszcie odetchną
O ile dla hodowców nowa ustawa oznacza koniec dochodowego biznesu, o tyle dla wielu mieszkańców polskich wsi jest spełnieniem wieloletnich postulatów. Fermy futrzarskie, szczególnie duże hodowle norek, były źródłem poważnych uciążliwości dla okolicznych społeczności.
Romana Bomba, mieszkanka wielkopolskiego Cieszyna-Dobrzeca, przez wiele lat walczyła z fermą norek wybudowaną w centrum wsi. Jej przypadek stał się symbolem konfliktu między interesami hodowców a prawem mieszkańców do godnych warunków życia. „U nas ferma graniczyła ze szkołą, przedszkolem i kościołem. Jeden człowiek zarabiał na obdzieraniu zwierząt z futer, a cierpieliśmy my, mieszkańcy, środowisko, no i przede wszystkim zwierzęta. Nareszcie udało się to zakończyć. Odsyłamy futro do historii!" – komentuje z radością.
Fermy futrzarskie generowały intensywny, nieprzyjemny zapach, który rozprzestrzeniał się na odległość nawet kilku kilometrów. Do tego dochodziły problemy z odpadami, zanieczyszczeniem wód gruntowych oraz ryzyko ucieczek zwierząt, które jako gatunki inwazyjne stanowiły zagrożenie dla lokalnych ekosystemów. Liczne protesty mieszkańców i petycje do władz lokalnych przez lata pozostawały bez echa – teraz wreszcie ich głos został usłyszany.
Dekady walki organizacji prozwierzęcych
Podpis prezydenta Nawrockiego pod ustawą zakazującą hodowli zwierząt na futra to kulminacja działań, które organizacje pozarządowe prowadziły od kilku dekad. Od 2011 roku podjęto łącznie siedem prób wprowadzenia rozwiązań legislacyjnych w tym temacie – wszystkie wcześniejsze kończyły się niepowodzeniem.
„To zdecydowanie przełom i historyczna chwila, na którą społeczeństwo czekało od bardzo długiego czasu. Ogromnie cieszymy się, że prezydent wsłuchał się w głos Polek i Polaków i podpisał tę ustawę" – komentuje Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki, jednej z organizacji, które przez lata dokumentowały warunki panujące na polskich fermach futrzarskich.
Organizacje takie jak Otwarte Klatki czy Fundacja Viva prowadziły wieloletnie kampanie informacyjne, ujawniając kulisy hodowli zwierząt futerkowych. Nagrania z ferm, pokazujące zwierzęta trzymane w ciasnych klatkach, często w złym stanie zdrowotnym, budziły szerokie społeczne oburzenie i stopniowo zmieniały postawy Polaków wobec branży futrzarskiej.
Posłanka Małgorzata Tracz, jedna ze współautorek ustawy, nie kryje emocji: "Niemożliwe stało się nie tylko możliwe, stało się rzeczywistością! Po dekadach walki – sukces. Dziękuję wszystkim, którzy przez te lata zaangażowali się i byli z nami, wspierali nas, nie byli obojętni na los ludzi i zwierząt. Szczególnie dziękuję współautorom mojej ustawy, którą podpisał prezydent Nawrocki: Stowarzyszeniu Otwarte Klatki, Fundacji Viva, radczyni prawnej Angelice Kimbort-Stępniak i radcy prawnemu Maciejowi Słobodzianowi. Wspólnie wypracowaliśmy prawdziwą umowę społeczną i wierzę, że nikt jej nie złamie!"
Polska dołącza do europejskiej awangardy
Decyzja o zakazie hodowli zwierząt na futra wpisuje się w szerszy europejski trend. Polska staje się 23. krajem na kontynencie, który zdecydował się na takie rozwiązanie. Lista państw, które wcześniej wprowadziły podobne zakazy, obejmuje między innymi Wielką Brytanię, Holandię, Francję, Włochy, Czechy, Słowację oraz kraje bałtyckie.
Co istotne, wśród państw z zakazem hodowli futrzarskiej znajdują się zarówno te, gdzie branża ta nigdy nie miała znaczącego rozmiaru, jak i kraje będące niegdyś poważnymi producentami. Holandia, która wprowadziła zakaz z wieloletnim okresem przejściowym, była wcześniej jednym z największych eksporterów skór norek w Europie. Podobnie Dania, światowy lider w produkcji futer, w 2020 roku podjęła drastyczne decyzje o masowym uboju norek w związku z pandemią COVID-19 i mutacjami koronawirusa wykrytymi u tych zwierząt.
Trendy europejskie są jednoznaczne – hodowla zwierząt wyłącznie w celu pozyskania futer jest coraz powszechniej postrzegana jako praktyka nieakceptowalna z etycznego punktu widzenia. Rosnąca świadomość ekologiczna konsumentów i zmieniające się postawy społeczne przekładają się na decyzje polityczne.
Unia Europejska może pójść jeszcze dalej
Decyzja polskich władz zbiegła się w czasie z pracami nad kompleksowym rozwiązaniem na poziomie całej Unii Europejskiej. Europejska Inicjatywa Obywatelska Fur Free Europe dąży nie tylko do wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra we wszystkich krajach członkowskich, ale również do zakazania importu futer do UE.
W grudniu 2023 roku Komisja Europejska zleciła Europejskiemu Urzędowi ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) przygotowanie opinii naukowej na temat dobrostanu norek, lisów, jenotów i szynszyli na fermach futrzarskich. Raport opublikowany w lipcu 2025 roku nie pozostawia złudzeń – eksperci jednoznacznie stwierdzili, że fermy futrzarskie nie zapewniają zwierzętom odpowiedniego dobrostanu i znacząca poprawa warunków ich utrzymania jest w praktyce niemożliwa.
Komisja Europejska ma ogłosić swoją decyzję w sprawie dalszych losów inicjatywy Fur Free Europe w marcu 2026 roku. Jeśli UE zdecyduje się na wprowadzenie ogólnoeuropejskiego zakazu, kraje takie jak Polska, które już wdrożyły własne regulacje, znajdą się w uprzywilejowanej pozycji – ich przedsiębiorcy będą mieli więcej czasu na dostosowanie się do nowej rzeczywistości.
Co czeka branżę w najbliższych latach?
Przed polskimi hodowcami zwierząt futerkowych stoi teraz okres transformacji. Osiem lat wydaje się długim czasem, jednak w kontekście przekształcania wielopokoleniowych biznesów to okres, który wymaga natychmiastowego planowania i działania.
Eksperci wskazują na kilka możliwych ścieżek dla przedsiębiorców z branży. Część z nich może przekształcić swoje gospodarstwa w hodowle zwierząt gospodarskich – grunty i infrastruktura mogą zostać zaadaptowane do chowu drobiu, trzody chlewnej czy bydła. Inni rozważają przejście na produkcję roślinną lub rozwój agroturystyki.
Niektórzy hodowcy mogą również skorzystać z rosnącego popytu na alternatywy dla naturalnych futer. Rynek sztucznych futer i materiałów imitujących naturalne skóry rozwija się dynamicznie, a konsumenci coraz chętniej sięgają po produkty oznaczone jako „cruelty-free". Przedsiębiorcy z doświadczeniem w branży modowej mogą odnaleźć się w tym nowym segmencie rynku.
Jedno jest pewne – era polskich ferm futrzarskich nieodwołalnie dobiega końca. Decyzja prezydenta Nawrockiego zamyka rozdział w historii polskiego rolnictwa i przemysłu, otwierając jednocześnie nowy etap debaty o relacjach człowieka ze zwierzętami i granicach ich ekonomicznej eksploatacji.