REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Wyrok za publikację zdjęcia samochodu – część II

Wyrok za publikację zdjęcia samochodu – część II
Wyrok za publikację zdjęcia samochodu – część II
Fotolia

REKLAMA

REKLAMA

W poprzednim odcinku opisałem bezprecedensowy wyrok sądu w sprawie opublikowania na portalu społecznościowym fotografii samochodu, którego kierowca (zdaniem osoby zamieszczającej zdjęcie) popełnił wykroczenie drogowe. Mimo, że autor opublikowanej fotografii zamazał numer rejestracyjny pojazdu, sąd uznał, iż pewne cechy samochodu pozwalały na identyfikację kierowcy, który w ten sposób został pomówiony i poniżony.

Sąd skazał autora zdjęcia na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonywanie nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym, a także nawiązkę w wysokości 1000 złotych na rzecz pokrzywdzonego oraz zasądził od oskarżonego na rzecz oskarżyciela prywatnego kwotę 1900 złotych tytułem zwrotu poniesionych kosztów procesu.

REKLAMA

W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał: Prawidłowa interpretacja przedmiotowych postów prowadzi do wniosku, że oskarżony (Y) niezasadnie zarzucił pokrzywdzonemu (X) naruszenie przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym sugerując, że jest złym kierowcą i bezzasadnie zawiadomił Policję.

Zobacz też: Czy można udostępniać na filmie numery rejestracyjne samochodu?

Czy oskarżyciel popełnił wykroczenie drogowe?

REKLAMA

Wyjaśniałem już wcześniej, że sąd nie uzasadnił w ogóle tego swojego stanowiska. Nie wyjaśnił, szczegółowo, na jakich przesłankach można uznać, że nie doszło na naruszenia przepisów ruchu drogowego, a przecież jest to kwestia kluczowa dla oceny, czy istotnie autor zdjęcia dopuścił się pomówienia, czy może przedstawił na zdjęciu zaistniałe wykroczenie.

Są dał natomiast wiarę zeznaniom oskarżyciela prywatnego X, że był ponoć wyśmiewany i wyszydzany na ulicy przez przypadkowe osoby. Mało tego, zdarzało się (według twierdzeń X), że mijający go kierowcy bez powodu trąbili. Wszystkie te okoliczności zmusiły rzekomo pana X do sprzedania swojego samochodu po zaniżonej cenie.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Przypomnę, że poza oskarżycielem, będącym właścicielem wspomnianego samochodu, w sprawie wystąpiło tylko dwóch świadków.

Wszystkie te okoliczności, a mianowicie twierdzenie sądu, iż kierowca nie popełnił żadnego wykroczenia, nie korelują z wiarygodnością zeznań oskarżyciela prywatnego w sprawie rzekomych szykan, z którymi się spotykał i które zmusiły go do podjęcia tak radykalnego kroku, jakim jest sprzedanie samochodu po niekorzystnej cenie. Jeszcze raz powtórzę pytanie: czy gdyby samochód pana X był zaparkowany prawidłowo, to internauci i inni kierowcy mieliby powód do naśmiewania się z tego kierowcy albo szykanowania go? Brakuje tu podstawowej logiki.

Nie mogę kwestii popełnienia wykroczenia przez pana X przesądzi, gdyż zdjęcie będące przedmiotem sprawy zostało z mediów usunięte. Niezależnie jednak od tego wyrok sądu spowodował zaistnienie niebezpiecznego społecznie precedensu, do czego zresztą walnie przyczyniły się media.

Zobacz też: Kiedy piesi mogą przejść przez ulicę poza przejściem dla pieszych?

Po czym można rozpoznać, czyj to samochód

Szczególnie wątpliwa, pozbawiona realnych podstaw i prowadząca do absurdu wydaje się argumentacja sądu w kwestii oceny okoliczności, jakie rzekomo sprawiły, że internauci rozpoznali, iż przedstawiony na zdjęciu samochód należy do pana X. Powtórzmy jeszcze raz, że autor publikowanego zdjęcia zamaskował numery rejestracyjne pojazdu.

Oto cytat z uzasadnienia wyroku:

„Wprawdzie oskarżony w postach nie podał pełnych danych osobowych pokrzywdzonego, ale podał wystarczające dane, aby niektórzy czytelnicy postów rozpoznali, że posty dotyczą pokrzywdzonego. Pomawiający nie musi dla wyczerpania znamion przestępstwa zniesławienia wskazać jednostki zniesławionej z imienia i nazwiska. Wystarczy, że tak określi jej cechy, iż nie będzie wątpliwości o jaką osobę chodzi”.

i dalej:

„ (…) rozpoznali należący do niego samochód m-ki F. (...) koloru czerwonego ze względu na jego charakterystyczne cechy: uszkodzony zderzak, przyciemnione szyby i logo A., ponadto zdjęcie zostało wykonane w rejonie miejscu zamieszkania wyżej wymienionego”.

Powstaje zatem pytanie, jakie jeszcze cechy pojazdu powinno się zamaskować, aby nie był on rozpoznawalny dla „niektórych osób”.

Zobacz też: Czy przepisy drogowe na drodze prywatnej nie obowiązują?

Oto przykład:

REKLAMA

Czy, gdy po publikacji jakiegokolwiek źle zaparkowanego na ulicy samochodu, ktoś z Czytelników może rozpoznać ulicę, na której samochód stoi i skojarzyć to z panem Iksińskim, który mieszka w pobliżu i ma takie właśnie auto, to czy zdaniem sądu jest to już takie określenie cech, które sprawi, iż nie będzie wątpliwości o jaką osobę chodzi?

Albo w przypadku, gdy samochód ma lekko uszkodzony przedni zderzak. Załóżmy, że pan Ygrekowski, sąsiad pana Iksińskiego wie, że takie właśnie uszkodzenie ma samochód tego drugiego. Widuje ten pojazd z okna. Czy to uszkodzenie sprawia (zdaniem sądu), że samochód ten staje się jednoznacznie identyfikowalny?

Dochodzimy tu do jakiegoś absurdu. Gdyby stosować takie założenia, należałoby maskować wszystko. Uszkodzenie zderzaka, plamę na błotniku, jakąś naklejkę, rysę na karoserii, a może nawet ptasie odchody na dachu. Bo a nuż ktoś na tej podstawie mógłby rozpoznać, czyj to samochód. Należałoby też na wszelki wypadek zamaskować samą ulicę, bo może akurat fotografię wykonano w pobliżu miejsca zamieszkania sprawcy wykroczenia…

Czy zatem (zdaniem sądu) zdjęcie powinno wyglądać tak, że samochód jest całkowicie wycięty z otoczenia? W takim przypadku, po dodatkowym zamazaniu numerów rejestracyjnych nikt już chyba nie będzie w stanie rozpoznać, gdzie to zdjęcie zostało zrobione i czyj to samochód…

Zobacz też: Jakie przepisy obowiązują na drogach wewnętrznych, czyli na drogach osiedli mieszkaniowych, czy zakładów pracy?

Niebezpieczny precedens w kwestii publikowania zdjęć samochodów

W opinii społecznej zrodziło się przekonanie, że za opublikowanie zdjęcia samochodu, którego kierowca popełnił wykroczenie można zostać surowo ukaranym (nawet jeśli zamaskuje się tablice rejestracyjne pojazdu).

To przeświadczenie zderza się z powszechnie istniejącą praktyką publikowania w internecie zdjęć i filmów prezentujących nieprawidłowe, niezgodne z przepisami, niebezpieczne albo uciążliwe dla innych zachowania uczestników ruchu. Istnieje dużo forów, grup dyskusyjnych itp., na których internauci publikują takie materiały, często komentując je i dając możliwość komentowania innym.

To wszystko służyć ma z jednej strony ostrzeganiu przed niebezpiecznymi zachowaniami spotykanymi na drogach, a z drugiej napiętnowaniu sprawców takich czynów. Z punktu widzenia interesu społecznego są to więc działania pozytywne, chociaż dla poddanego krytyce kierowcy na pewno nieprzyjemne. Mogą mieć jednak charakter prewencyjny i wychowawczy właśnie dlatego, że zawierają pewną dozę społecznej represji. Nikt przecież nie ma chęci, by internauci uznali go za kierowcę niekulturalnego, niebezpiecznego, a mówiąc dosadniej, drogowego pirata i egoistycznego prostaka.

Zobacz też: Jakie przepisy obowiązują na parkingach przed centrami handlowymi?

Nie trzeba też wyjaśniać, jak potężnym narzędziem komunikowania jest obecnie Internet. Jego zasięg i dostępność powodują, że przewyższa znacznie telewizję, radio, gazety. Co więcej, w publikacjach internetowych czytelnicy mogą zaznaczyć swoją obecność i wyrazić swoje poglądy właśnie poprzez komentarze.

Obecnie wielu internautów będzie mieć obawy przed opublikowaniem zdjęcia lub filmu przedstawiającego wykroczenie drogowe, tym bardziej, że w mediach nie wyjaśniono dokładnie wszystkich aspektów tej sprawy. Może więc zrodzić się przekonanie, że lepiej odpuścić sobie publikację podobnego materiału, by nie narazić się na takie problemy jak autor zdjęcia z Augustowa.

Problem mogą mieć też media, które zajmują się zagadnieniami bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zamieszczenie jakiegokolwiek zdjęcia prezentującego przykłady nieprawidłowego postępowania kierowców może skutkować podobnymi pozwami, bo ktoś poczuje się pomówiony, zniesławiony, szykanowany.

Czy taki rezultat chciał osiągnąć sąd? Każdy wyrok powinien uwzględniać nie tylko względy szczególne (dotyczące sprawcy czynu), ale i ogólne, czyli to jak wyrok będzie oddziaływał na innych ludzi, na społeczeństwo.

Zobacz też: Czy można prowadzić samochód po jednym piwie?

Sąd powołał w tej kwestii następujące tezy:

W wypadku zarzutu postawionego publicznie, zwłaszcza w środkach masowej komunikacji, uchylenie przestępności zarzutu wymaga nie tylko jego prawdziwości, ale także zarzut ten musi służyć obronie społecznie uzasadnionego interesu (teza nr 2 w komentarzu do art. 213 kk pod red. A. Marka, LEX). Zarzut będzie służył obronie społecznie uzasadnionego interesu, jeżeli jego treść odnosi się do wyrządzonego lub grożącego uszczerbku w dobru mającym wartość społeczną (teza nr 17 w komentarzu do art. 213 kk pod red. A. Muszyńskiej, LEX). Społecznie uzasadniony interes nie może być rozumiany w sposób abstrakcyjny, jest bowiem pojęciem konkretnym i musi wynikać z określonej sytuacji, wymagającej obrony tego interesu nawet z naruszeniem dobrego imienia innej osoby, grupy osób lub instytucji. Nie każde działanie jest działaniem w obronie społecznie uzasadnionego interesu, lecz tylko takie, które faktycznie temu służy (wyrok SN z dn. 25.09.1973r., V KRN 358/73, OSNKW 1974, nr 2, poz. 27).

Zobacz też: Wyrok za publikację zdjęcia samochodu – część I

Pozostaje zatem pytanie, czy publikowanie zdjęć samochodów, których kierowcy ostentacyjnie i z pełną premedytacją lekceważą przepisy ruchu drogowego, wykazują brak kultury, przejawiają agresję albo swoim postępowaniem stwarzają innym poważne uciążliwości, służy obronie społecznie uzasadnionego interesu, czy nie?

Jeśli ktoś parkuje samochód nieprawidłowo, np. zmuszając pieszych do schodzenia na jezdnię albo do przeciskania się pomiędzy zderzakiem pojazdu a ogrodzeniem, to czy publikacja takiego wykroczenia i arogancji kierowcy służy interesowi społecznemu?

Moim zdaniem bezwzględnie tak. Nic nie usprawiedliwia bowiem podobnego postępowania. Co więcej, samochód tak zaparkowany powinien być przedstawiony na zdjęciu z widocznymi tablicami rejestracyjnymi. Właśnie po to, by sprawcę takiego czynu piętnować i ośmieszać w oczach opinii publicznej.

Jest to istotne tym bardziej, że bardzo często sprawcy takich postępków pozostają bezkarni i drwią sobie z prawa. Wynika to z niskiej skuteczności straży miejskich i policji w zakresie zwalczania taki wykroczeń. Czy można się zatem dziwić, że zbulwersowani ludzie starają się na swój sposób z takimi zjawiskami walczyć?

Nasuwa się jeszcze jeden smutny wniosek. Załóżmy, że pan Iksiński parkuje swój samochód w taki właśnie sposób. Ignorując pieszych, demonstrując nie tylko lekceważenie prawa, ale zwykłe prostactwo i arogancję. Ygrekowski chciałby opublikować zdjęcie tego samochodu w internecie, ale słysząc o dotkliwej karze, jaką wymierzono autorowi fotografii z Augustowa, obawia się podobnych konsekwencji. Wzywa straż miejską, ale załoga nie przyjeżdża, bo wykonuje inne zdania. Sprawca wykroczenia śmieje się w kułak z wysiłków Ygrekowskiego, czuje się bezkarny. Ygrekowski jest sfrustrowany i zbulwersowany postępowaniem Iksińskiego, który zmusił go, by prowadząc wózek z dzieckiem zszedł na jezdnię. Dochodzi więc do wniosku, że lepiej będzie zadziałać w inny sposób. Dyskretny ruch gwoździem po karoserii i sprawa załatwiona. Nawet na miejskim monitoringu trudno będzie coś takiego zauważyć i udowodnić.

Czy sąd brał pod uwagę taką możliwość? Nieskuteczność organów wymiaru sprawiedliwości, czy wręcz poczucie niesprawiedliwości w ich działaniu, zawsze rodzą frustrację, a ta może znaleźć różne ujścia.

Tekst: Jan Rola

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: INFOR
Czy ten artykuł był przydatny?
tak
nie
Dziękujemy za powiadomienie - zapraszamy do subskrybcji naszego newslettera
Jeśli nie znalazłeś odpowiedzi na swoje pytania w tym artykule, powiedz jak możemy to poprawić.
UWAGA: Ten formularz nie służy wysyłaniu zgłoszeń . Wykorzystamy go aby poprawić artykuł.
Jeśli masz dodatkowe pytania prosimy o kontakt

REKLAMA

Komentarze(0)

Pokaż:

Uwaga, Twój komentarz może pojawić się z opóźnieniem do 10 minut. Zanim dodasz komentarz -zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
    QR Code

    © Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

    Moto
    Zapisz się na newsletter
    Zobacz przykładowy newsletter
    Zapisz się
    Wpisz poprawny e-mail
    Młodzi nie chcą prawa jazdy. W 2023 r. dokumentów było o 30 proc. mniej, niż jeszcze kilka lat temu

    Dane z CEPiK nie pozostawiają złudzeń. W 2023 r. w Polsce zostało wydanych o 30 proc. mniej praw jazdy, niż w 2015 r. Jak ten trend może wpłynąć na producentów samochodów oraz rynek aut używanych?

    Auta w leasingu policja nie zabierze. Kierowca zapłaci jednak nawiązkę, a do tego poniesie koszty podatkowe

    Pijany kierowca zatrzymany w samochodzie leasingowanym auta nie straci. Mimo wszystko za swój czyn zapłaci i to podwójnie. Nawiązka dopiero otwiera listę jego strat. Kolejnym punktem jest utrata praw do odliczenia podatkowego.

    Na stacje powraca stary typ paliwa. Czy to oznacza, że kierowcy już nie muszą się bać benzyny E10?

    Kilka dni temu na stacje w całej Polsce powrócił stary typ paliwa. Ostatni raz kierowcy mogli je zatankować w październiku 2023 r. Czy to oznacza dobrą informację dla osób, które nie chcą benzyny Pb 95 E10? Sprawdźmy.

    Urzędnicy żądają podwyżek opłat za rejestrację samochodu w Polsce. Niestety mają rację. Stoi za nimi matematyka

    Dlaczego podwyżki? Powiaty domagają się urealnienia opłat za czynności realizowane w wydziałach komunikacji. Wskazują np. że opłata za dowód rejestracyjny wynosząca 54 zł nie była zmieniana od 20 lat. Od kwietnia PWPW, która produkuje te dokumenty podnosi stawkę do prawie 45 zł. 

    REKLAMA

    Policja oddała pierwsze auto zabrane pijanemu. I co z tego? Nie ma co robić afery, bo kierowca konfiskaty i tak nie uniknie

    Przepisy o odbieraniu aut pijanym są, ale tak właściwie... ich nie ma? Potwierdzać to może przypadek 46-latka, któremu policjanci najpierw zabrali Volvo, a później je oddali. Z uwagi na brak przepisów wykonawczych. To jednak jeszcze nie świadczy o tym, ze nowelizacja jest martwa czy poszła do kosza. Kierowca nową karę i tak poniesie.

    Rząd chce jednak wykasować podatek od aut spalinowych. Szykuje się do rozmów z UE na temat zmian w KPO

    KPO miało zgotować kierowcom w Polsce aż dwa podatki od aut spalinowych. Teraz okazuje się, że tych może wcale nie być. Nowy rząd planuje renegocjację planu odbudowy. Danina płacona przez kierowców ma zniknąć z dokumentu, a tym samym nie zacznie obowiązywać w Polsce.

    Chciał uniknąć kary za parkowanie. Przerobił litery na tablicy rejestracyjnej. Dostał zarzut karny i może trafić do więzienia na 5 lat

    Aby uniknąć płacenia mandatów za nieprawidłowe parkowanie, dostawca jedzenia przerobił na tablicy rejestracyjnej literę F na E. Teraz grozi mu nawet 5 lat więzienia. Chciał być sprytny. Policjanci byli jednak sprytniejsi.

    103-latka rozbiła bank. Prowadziła auto bez prawa jazdy. Samochód nie miał natomiast OC

    Miała 103 lata i prowadziła samochód. Prowadziła go bez prawa jazdy. Na tym kłopoty seniorki się nie kończą. Jaki był finał? Karabinierzy – bo akcja rozgrywała się we Włoszech – odwieźli ją do domu. Ona natomiast zapowiedziała zakup... skutera!

    REKLAMA

    Będzie nowy wzór prawa jazdy. Ale prawa jazdy na tramwaj. Co się zmieni?

    Rząd pracuje nad nowym drukiem prawa jazdy. Zmieni się jednak dokument wydawany kierującym... tramwajami. Chodzi o to, aby zwykła kartka papieru zamieniła się w druk, który zostanie dobrze zabezpieczony przed fałszerstwem. Czy to oznacza, że pozwolenie będzie droższe?

    Przed wejściem na jezdnię pieszy musi spojrzeć trzy razy. Inaczej dostanie nawet 5 tys. zł mandatu

    Trzy spojrzenia stanowią podstawową zasadę bezpiecznego przechodzenia przez jezdnię. Pieszy zaniedba ten obowiązek? Konsekwencje mogą być zatem naprawdę przykre. W skrajnym przypadku może dostać nawet 5 tys. zł mandatu.

    REKLAMA